Kawa i czekolady... Na liście łupów "żabkowych" złodziei znajdziemy coś jeszcze

Kawa i czekolady... Na liście łupów "żabkowych" złodziei znajdziemy coś jeszcze

Od kawy, przez czekoladę, aż po kapsułki do prania – produkty, które znikają ze sklepowych półek mogą budzić niemałe zaskoczenie. Światło na ten niebezpieczny trend rzucają słowa pani Natalii, pracownicy jednej ze sklepów Żabka, która w rozmowie z "Faktem" zdradziła kulisy nieustającej walki z kradzieżami.

Żabkowi złodzieje. Nie brakuje też przypadkowych kradzieży

Z pozoru banalne przedmioty, takie jak kawa, czekolada czy napoje (nierzadko alkoholowe) często stają się łupem sklepowych złodziejaszków. Jak donosi pani Natalia, pracownica jednej z placówek Żabka, kradzieże obejmują także produkty zupełnie nieoczekiwane, jak choćby kapsułki do prania. Przy tym złodzieje wykazują się szczególną pomysłowością – kradną po kilka sztuk, pozostawiając otwarte opakowanie w sklepie.

BĄDŹ NA BIEŻĄCO Z INFORMACJAMI Z RYNKU:

Obserwuj nas w Google News

Nie brakuje również przypadkowych kradzieży, często wynikających z nieuwagi. W rozmowie z "Faktem" pani Natalia przytoczyła historię jednej z klientek, która – zaabsorbowana rozmową – przypadkowo wyniosła ze sklepu napój. Sytuacje takie zdarzają się także przy okazji pakowania zakupów przy kasie. Jak opowiada pracownica Żabki, niejednokrotnie klienci zabierali towary z wystawki przykasowej zakładając, że przed chwilą za nie zapłacili.

Poważny problem w polskim handlu

Proceder, jakim są sklepowe kradzieże, w ostatnich latach nasila się. Według danych Komendy Głównej Policji, w Polsce w okresie od stycznia do września 2023 roku odnotowano ponad 33 tysiące przypadków przestępstw kradzieży w sklepach. Oznacza to niemal 40% wzrost rok do roku. W tym czasie za przestępstwa kradzieży uważano kradzież towarów o wartości przekraczającej 500 zł. Zmieniło się to jednak od 1 października ub.r., kiedy wartość ta wzrosła do 800 zł.

Poza rosnącą częstotliwością kradzieży, dużym problemem jest również zgłaszanie tych zdarzeń na policję. Okazuje się bowiem, że braku w towarach najczęściej wychodzą dopiero w momencie inwentaryzacji, a więc często wiele dni, jak nie tygodni, po zdarzeniu.


foto: mat. redakcji