Rosyjski dyskont Mere pod dwóch latach od sporej klęski na europejskim rynku chce znowu spróbować swoich sił. Tym razem pod inną, bardziej "zachodnią" nazwą. Pierwszy punkt pojawił się już w Belgii. Władze zaczynają kontrole.
Rosyjskie sklepy znowu otwarte w Europie Zachodniej
Zaledwie trzy lata temu rosyjska sieć dyskontowa Mere informowała o ambitnych planach ekspansji w Europie Zachodniej. Początkowo wyglądało to nawet obiecująco. Sklepy pojawiły się nie tylko w Polsce, ale także w Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, a nawet jedna placówka w Belgii. Prędko jednak okazało się, że surowy styl sklepów Mere, w których zamiast półek znajdują się wyłącznie palety nie przypadł do gustu europejskim klientom.
W 2022 roku sklepy Mere zakończyły swoją działalność w krajach Europy Zachodniej. W krótkich okresie po rozpoczęciu przez Rosję wojny w Ukrainie, zamknięto także wszystkie dziewięć placówek działających w Polsce. Po kilku miesiącach od otwarcia pracę skończył także jedyny sklep w Belgii.
Po kolejnych dwóch latach dyskont chce ponownie spróbować swoich sił. Tym razem jednak pod nazwą MyPrice. Pierwsze dwa sklepy MyPrice działają już w Belgii. Otwarcie trzeciej placówki zostało opóźnione decyzją straży pożarnej. Jak jednak donoszą lokalne media, w najbliższych dniach sklep najprawdopodobniej zacznie działać.
Belgijskie władze sprawdzają sklepy MyPrice
Debiutowi sieci sklepów MyPrice przyglądają się już także belgijskie władze. Jak donoszą lokalne media, dochodzenie w sprawie pochodzenia dostępnych w MyPrice produktów wszczął już inspektorat gospodarczy. Władze chcą sprawdzić, czy firma przestrzegają nałożonych na Rosję sankcji. Dodatkowo kontroli zostaną poddane oznaczenia cenowe i spełnienie wymogów językowych.
Co na to MyPrice? Rzeczniczka rosyjskiej sieci sklepów cytowana przez belgijski portal GVA zaznaczyła, że firma importuje produkty wyłącznie z Unii Europejskiej i niewielką część z Ukrainy.
foto: mat. prasowe