24 lutego 2022 roku Rosja napadła na Ukrainę. Agresor odpalił pociski manewrujące na ukraińskie miasta. W jednym z nich – Łucku – swój zakład produkcyjny i główną siedzibę ma Modern Expo Group. O to jak wygląda działalność firmy z perspektywy trwającej od ponad dwóch miesięcy wojny zapytaliśmy Bogdana Łukasika – prezesa zarządu Modern Expo S.A. i współwłaściciela Modern Expo Group.
Czy pamięta Pan ten dzień, w którym wszystko się zaczęło?
Tak, dokładnie pamiętam, 24 lutego, to był ogromny szok. Dostałem telefon od naszego partnera Petro, z informacją, że mamy wojnę.
Pierwsze co poczułem, to ogromny mentlik w głowie, zacząłem poszukiwać w internecie informacji o wydarzeniach, a widok przytłaczających obrazów wojennych zmotywował mnie do szybkiego działania. Pierwszą myślą była chęć natychmiastowej pomocy i zapewnienia bezpieczeństwa naszym ludziom – pracownikom i ich rodzinom. Podjęliśmy bezdyskusyjną decyzję o przerwaniu pracy na Ukrainie, by w żaden sposób nie narażać życia ludzi pracujących w fabryce.
Równocześnie uruchomiliśmy działania w Polsce. Powstała spontaniczna inicjatywa od naszych pracowników – dla uciekających z Ukrainy – organizujemy transport z granicy i miejsca do spania w naszym kraju. Zależało nam na tym, aby Ci ludzie nie trafili do hosteli czy innych przypadkowych miejsc, a do polskich rodzin, ponieważ to jedyny sposób, by móc lepiej znosić tę tragedię.
Nasza załoga bardzo czynnie zaangażowała się w pomoc, pracowaliśmy dniami i nocami, po 3 dobach wypracowaliśmy pewną strukturę organizacyjną i zorganizowane grupy osób, z których każda była odpowiedzialna za inne działania. Zorganizowaliśmy w firmie przedszkole dla dzieci, dzięki czemu rodzice – wolontariusze mogli działać i pomagać, a ich dzieci blisko i bezpiecznie spędzały czas w pomieszczeniu obok. Dzięki tym wszystkim działaniom pomoc odbywała się szybko i sprawnie.
Reaktywowaliśmy działalność programu „Razem z Ukrainą”, i wspólnie z radą programową, władzami miasta, wyższymi uczelniami i organizacjami pozarządowymi rozpoczęliśmy zorganizowane działania na szeroką skalę.
Praca w firmie w końcu została wznowiona?
Po 6 dniach od wybuchu wojny i wstrzymaniu działalności firmowej, podjęliśmy decyzję, żeby ją wznowić, również z tego względu, aby „fizycznie” po prostu zająć ludzi pracą, żeby nie myśleli wciąż o wojnie. I to – patrząc z perspektywy czasu – była dobra decyzja. W międzyczasie podjęliśmy kluczowe postanowienia, aby na bieżąco i z pełną uczciwością informować naszych partnerów biznesowych o sytuacji w firmie.
Wszyscy nasi kluczowi klienci wykazali się ogromnym zrozumieniem, padały nawet deklaracje, że jesteśmy dla wielu firm strategicznym partnerem, i że nie będą planowali żadnych działań zmierzających do szukania alternatyw, w ten sposób okazali nam ogromne wsparcie.
Wszystkich szczerze informowaliśmy o tym, jak wygląda nasza aktualna sytuacja, z czym mamy problemy, jakie kroki planujemy podjąć. Ta otwartość i uczciwość pozwoliła nam zbudować jeszcze silniejsze więzi i głębsze zaufanie. Pomimo drobnych poślizgów – teraz z perspektywy praktycznie dwóch miesięcy – mogę odpowiedzieć z całą odpowiedzialnością, że wywiązaliśmy się ze wszystkich zobowiązań wobec naszych partnerów biznesowych. Oczywiście mieliśmy drobne opóźnienia i problemy, ale o tym klienci byli uprzedzeni – i to w żaden sposób nie wpłynęło na ich biznes.
Jak zmieniła się sytuacja firmy na arenie międzynarodowej? Co z rozwojem Modern Expo w Polsce?
Od początku mięliśmy bardzo silną pozycję na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej, a na Wschodzie jesteśmy bezwzględnym liderem. Jednak sytuacja w Ukrainie wymusiła wiele zmian wewnątrz organizacji. Po pierwsze – w ciągu jednego dnia – rynek ukraiński przestał istnieć. Z rynku rosyjskiego i białoruskiego świadomie zrezygnowaliśmy. Praca naszej fabryki na Białorusi jest zatrzymana. Nie realizujemy również zleceń z terenów Rosji i Białorusi. Te decyzje przyspieszyły tylko działania związane z planami produkcyjnymi w Polsce. Mamy wybudowane hale, na początku czerwca zostaną dostarczone nowe maszyny, następnie planowana jest instalacja technologii, i w 4. kwartale ruszamy z produkcją. Kupiliśmy również nowe powierzchnie pod magazyny, więc miejsce do rozwoju mamy zapewnione.
Plan jest bardzo ambitny. Do tej pory, owszem, uruchamialiśmy nowe fabryki, ale te procedury trwały rok, a nawet dłużej. Jeszcze nigdy nie mięliśmy takiego wyzwania, żeby w 6 miesięcy uruchomić wszystko praktycznie od zera. Ale idziemy zgodnie z planem. Przy naszej umiejętność elastycznego zarządzania, plus doskonałości operacyjnej wyrażającej się w procesach zarządzania produkcją, a w projektach – project managementem – jest to zupełnie realne wyzwanie. Póki co wszystko jest pod kontrolą, oczywiście mogą się zdarzyć sytuacje, na które nie mamy wpływu – np. kwestie różnego rodzaju zezwoleń – ale to również – jak mawiają – jest do ogarnięcia.
Pracujecie, i mimo wojny w Ukrainie radzicie sobie stosunkowo dobrze?
Oczywiście, biorąc pod uwagę, że rynku ukraińskiego nie ma, to obłożenie zamówień mamy i tak bardzo duże, wynosi ono 75%. Oznacza to, że bardzo szybko przestawiliśmy się na rynki Europy Zachodniej, w tym i na rynek polski.
Okazuje się, że mimo wielu problemów wynikających z konfliktu zbrojnego, dostajemy sygnały z rynku, że radzimy sobie lepiej niż niejedna firma, która nie ma zakładów produkcyjnych na terenach objętych wojną. Są firmy mające dużo większy problem – na przykład nasz lokalny konkurent, który nie ma alternatywy dla surowca z Rosji i po raz pierwszy od 30 lat musi wstrzymać produkcję.
Praca naszych zespołów, w tym także polskiego, który wziął na swoje barki bardzo wiele zadań, napawa mnie optymizmem. Udaje się nam być bardzo dobrze zorganizowaną firmą. Odnoszę nawet wrażenie, że wychodzimy z tego wszystkiego dużo silniejsi. Jesteśmy mocniejsi pod wieloma względami. Po pierwsze, taka sytuacja kryzysowa potwierdza, na ile słuszna jest nasza idea, silna i zbudowana na wartościach, kultura organizacyjna, dobór zespołu, który wierzy w nas w najtrudniejszych momentach. I to jest klucz do sukcesu, do przetrwania, nawet w najgorszej rzeczywistości.
Drugim elementem, który nas nie zawiódł jest konserwatywne podejście do kwestii wykorzystania dźwigni finansowych czy zadłużania się. Dlatego też mamy sporą poduszkę finansową i bardzo dobre wyniki, które wykazujemy od wielu lat. Zachowaliśmy płynność i dzięki temu możemy realizować nasze – nawet najbardziej ambitne projekty.
Jak zmieniło się podejście kontrahentów do firmy – polsko-ukraińskiej?
Muszę przyznać – że jeszcze nie tak dawno, odrobinę cierpieliśmy z powodu pewnych utrwalonych błędnych stereotypów, typu: „tam na Wschodzie to przecież nic dobrego wyprodukować nie potrafią”. Teraz firmy zaczynają doceniać fakt, że jesteśmy elastyczni, że nasza konkurencyjność, w dużej mierze wynika przede wszystkim z jakości naszej pracy, a nie z miejsca usytuowania.
Dociera do nas sporo sygnałów, że możemy otwierać kolejne drzwi, które kiedyś były dla nas zamknięte. I mówię tutaj o dużych sieciach handlowych na terenie Polski i całej Europy, ale również firm z pierwszej piątki światowej, które też chcą z nami współpracować. Wszystko idzie w dobrym kierunku.
Oczywiście jest ryzyko, są zagrożenia, pojawiają się pytania – co będzie za miesiąc, pół roku – jak się ten konflikt skończy? Niestety to pytania bez odpowiedzi, ciężko cokolwiek przewidzieć i posługiwać się logiką.
To co muszę podkreślić, to fakt że jesteśmy dumni z heroizmu Ukrainy, motywacji do walki i obrony kraju. Myślę, że nasze polskie doświadczenie II wojny światowej, jeszcze wyraźniej pokazuje, iż to Ukraińcy biorą na swoje barki ciężar przeciwstawienia się imperializmowi i nacjonalistycznym zapędom Rosji.
Dlatego też ogromny szacunek do narodu ukraińskiego i chęć pomocy – przekłada się na to, co jako firma robimy. Od początku komunikowaliśmy, że jesteśmy polsko-ukraińską firmą – co było niestety – jak wcześniej wspomniałem – różnie odbierane.
Test został zdany na 6! Nasuwa się pytanie – co dalej?
Już teraz, cząstkowe wyniki finansowe firmy pokazują, że mamy 150% tego co mięliśmy w roku ubiegłym. A w 2021 roku mieliśmy najlepsze wyniki w naszej historii.
Oczywiście będziemy musieli część rynków spisać na stratę, a część jest w stanie zawieszenia, bo przecież Ukraina będzie się odbudowywała.. Dla mnie nie ma wątpliwości co do tego, że Ukraina ten konflikt wygra, pytanie tylko kiedy, jak szybko będą w stanie to zrobić, czy będzie to za miesiąc, pól roku czy.. dwa lata. Bo scenariusze mogą być różne. W dużej mierze zależy to od tego, jakie będą dostawali wsparcie, bo prawda jest taka, że przelewają oni krew za nas, za inne państwa, które teraz mogą cieszyć się spokojem.
Muszę przyznać, że trochę obawiam, momentu, w którym wojna zacznie się ludziom – po prostu nudzić, atencja już spada. Dlatego warto zastanowić się, co zrobić, by chęć pomocy nie była tylko jednorazowym zrywem z potrzeby serca. Naród ukraiński będzie potrzebował długofalowego wsparcia.
Czyli pomagajmy mądrze, w sposób przemyślany.
Dokładnie tak! Chciałbym zaapelować, aby osoby pomagające, rozłożyły tę pomoc na dłuższy okres, żeby ją planowały długofalowo. Warto przekazać pomoc nawet raz na miesiąc/kwartał – ale regularnie, przez cały rok.
I zachęcam, aby to wsparcie było kierowane bezpośrednio do miejsc, z którymi możemy mieć kontakt. Można wybierać mniejsze – aczkolwiek sprawdzone fundacje, organizacje, inicjatywy albo prywatne osoby, gdzie dokładnie wiemy jakie są potrzeby. Dlatego pomagajmy, ale „z głową”.