Belgijski producent piwa mierzy się z dużym strajkiem pracowników. Ten ma być pokłosiem zerwanych we wtorek rozmów AB InBev dotyczących warunków pracy ze związkami zawodowymi. W ramach strajku wielu pracowników przerwało pracę. Część browarów została zamknięta.
Rozmowy związków zawodowych ACV-CSC i ABVV-FGTB z zarządem AB InBev dotyczyły warunków pracy, w tym poziomu wynagrodzeń, które producent płaci swoim pracownikom. "Akcjonariusze i menedżerowie AB InBev otrzymują wysokie premie. Personel też chce mieć w tym udział" – powiedział belgijskiemu dziennikowi De Tijd Sander Mouton ze związku zawodowego ACV.
- Przeczytaj też: Coca-Cola na celowniku niemieckiego urzędu kartelowego
Jak dodał przedstawiciel związku, po długich rozmowach zarząd AB InBev miał zaproponować pracownikom premię w wysokości 350 euro. W przypadku pozostałych kwestii, takich jak podwyżka premii za pracę nocną, nie dotarto do porozumienia.
Wielki strajk w browarach AB InBev
W wyniku zerwanych rozmów, w czwartek 16 listopada pracownicy trzech belgijskich zakładów AB InBev, właściciela marek Corona, Budweiser czy Stella Artois, rozpoczęli 24-godzinny strajk. Mowa o zakładzie w Leuven, Hoegaarden i Jupille. Do strajku dołączyć miał również browar Bosteels w Buggenhout we Wschodniej Flandrii.
Związek zawodowy ACV ubiega o poprawę warunków pracy pracowników AB InBev. W rozmowie z De Tijd Mouton powiedział, że ponad 10% personelu przebywa obecnie chorych w domu. Jego zdaniem, w ostatnim czasie firma posunęła się za daleko, jeśli chodzi o oszczędności.
To może Cię zainteresować: Nowy Jork pozwał PepsiCo za zanieczyszczanie środowiska plastikiem
"Znikający personel nie jest zastępowany, a maszyny są niewłaściwie konserwowane. Niedawno miały miejsce wycieki żrących chemikaliów. Na razie nie ma żadnych kontuzji, ale obawiamy się, że wkrótce wszystko pójdzie nie tak" – powiedział na łamach dziennika.
Związek ACV nie wyklucza przedłużenia strajku. Decyzja ta ma zostać podjęta w zależności od reakcji kierownictwa.
foto: unsplash