Polski biznes trwa w ciągłym trybie niepewności. Widoczne są już efekty

Polski biznes trwa w&nbspciągłym trybie niepewności. Widoczne są już efekty

"Czynników ryzyka w biznesie jest dziś tak wiele, że dla przedsiębiorców, zwłaszcza małych i średnich, sytuacja stała się nieprzewidywalna jak nigdy dotąd: – mówi Tomasz Starus, prezes zarządu Allianz Trade w Polsce. Widać to w statystykach dotyczących niewypłacalności firm.

W maju niewypłacalności firm było o 17% więcej niż rok temu i aż o 150% więcej niż na początku pandemii. W całym roku może być ich o 12% więcej w ujęciu rocznym, podobnie jak w krajach Europy Zachodniej, które są głównym partnerem gospodarczym dla polskich firm.

Największym ryzykiem jest niepewność

Rodzime firmy muszą dziś działać zgodnie z zasadą ograniczonego zaufania wobec kontrahentów, dokładniej analizować partnerów biznesowych oraz korzystać z narzędzi pozwalających zabezpieczyć się przed wzrostem ryzyka w biznesie. Tomasz Starus, prezes zarządu Allianz Trade w Polsce, zaznacza jednak, że obecnie największym ryzykiem dla polskiego biznesu jest bardzo duża niepewność. Wynika ona zarówno z inflacji, wzrostu cen surowców, jak też pandemii i pozrywanych łańcuchów dostaw.

Dla każdej z firm – w szczególności małych i średnich – oznacza to potężny wzrost ryzyka, nie do końca prognozowalnego, bo koszty potrafią rosnąć z dnia na dzień.

Tomasz Starus, prezes zarządu Allianz Trade w Polsce

Niekończące się podwyższone ryzyko w polskim biznesie

Polskie firmy doświadczyły w ostatnim czasie trzech potężnych szoków zewnętrznych:

  • początku pandemii COVID-19 w 2020 roku,
  • jej szczytu z kwietnia 2021 roku,
  • rosyjskiej inwazji na Ukrainę, która rozpoczęła się w lutym br. 

W efekcie od ponad dwóch lat rodzime przedsiębiorstwa działają w ciągłym trybie niepewności i podwyższonego ryzyka. W badaniu Polskiego Instytutu Ekonomicznego przeprowadzonego na początku marca br., czyli krótko po wybuchu wojny za wschodnią granicą, 42% firm zadeklarowało, że ma poczucie dużego lub bardzo dużego zagrożenia dla swojej działalności.

Najbardziej zagrożone są w tej chwili przedsiębiorstwa małe i średnie, rodzinne, które muszą konkurować na swoich rynkach dokładnie tak samo jak wszyscy duzi tego świata. Z drugiej strony mają do dyspozycji dużo mniej płynności, dużo mniej produktów bankowych i dużo mniejsze możliwości negocjowania cen dostaw i przekładania wyższych kosztów na odbiorców. Muszą zatem w dużo większym stopniu bazować na własnych kapitałach i często aby utrzymać sprzedaż, robią to kosztem własnej marży, aby utrzymać się na rynku.

Tomasz Starus

Opóźnienia w płatnościach, niewypłacalności... Kto znajduje się w najgorszej sytuacji?

Szef największej firmy ubezpieczającej należności zauważa, że w Polsce coraz wyraźniej widać problem zatorów płatniczych, choć jeszcze nie ma on masowej skali. Jednak opóźnienia w płatnościach najmocniej odczuwają właśnie małe i średnie firmy – dla nich często już jedna nieuregulowana w terminie faktura może zachwiać ich płynnością finansową.

Widzimy stopniowe pogarszanie się płatności i ono jest zależne od sektora. Najbardziej dotyka tych bezpośrednio wystawionych na wzrost kosztów energii, czyli np. sektora transportowego, ale i energochłonnych segmentów produkcji. Tam łączny termin płatności, czyli ten wynikający z faktury plus ten z opóźnienia, powoli zaczyna się wydłużać. To jeszcze nie ma charakteru masowego, ale w porównaniu z ubiegłym rokiem widzimy zwiększoną liczbę spraw w windykacji. Dotyka to głównie przedsiębiorstw małych i średnich.

Tomasz Starus

Co istotne, wzrost nieprzewidywalności i ryzyka w biznesie odzwierciedla już także liczba niewypłacalności polskich firm, która w maju, zgodnie z danymi Allianz Trade, była o 17% wyższa niż przed rokiem i aż o 150% wyższa niż na początku pandemii w 2020 roku.

Oprócz gwałtownego wzrostu liczby niewypłacalności w budownictwie w ujęciu miesięcznym sytuacja uległa już pogorszeniu także we wszystkich innych sektorach, m.in. w spożywczym, produkcyjnym i handlu hurtowego. Maj był pierwszym miesiącem wzrostów, ale wcześniejsze spadki wynikały raczej ze zmian w prawie i świadczyły o mniejszej liczbie restrukturyzacji, a nie upadłości likwidacyjnych.

 Pod koniec ubiegłego roku nastąpiła zmiana w prawie, w związku z czym w tej chwili nieco trudniej jest wejść w procedurę sanacyjną niż wcześniej, w czasie pandemicznych poluzowań. Natomiast liczba upadłości nadal utrzymuje się na takim samym poziomie. Maj był jednak pierwszym miesiącem tego roku, kiedy liczba niewypłacalności – czyli upadłości i restrukturyzacji razem wziętych – przekroczyła wyniki z ubiegłego roku. Spodziewamy się, że do końca tego roku w Polsce upadnie mniej więcej o 12 proc. więcej firm niż w roku poprzednim.

Tomasz Starus

Liczba upadłości na świecie wzrośnie w tym roku o 10%

Według prognoz ubezpieczyciela należności podobny trend będzie w tym roku widoczny w globalnej skali. Na całym świecie liczba upadłości ma wzrosnąć w tym roku o ok. 10%, przy czym w Europie Zachodniej ten wzrost sięgnie nawet ok. 14% r/r.

Co prawda odzyskiwanie należności w państwach Starego Kontynentu jest w stosunku do wielu innych rynków stosunkowo mało złożone, ale i tak wymaga szybkiego działania i odpowiednich przygotowań. Podstawą jest sprawdzanie wiarygodności kontrahenta, żądanie przedpłaty i ubezpieczenie kredytu kupieckiego.

Jednym z narzędzi, które przedsiębiorcy powinni wdrożyć w swoich firmach, jest ubezpieczenie należności i procedura windykacji. Zmodyfikowaliśmy pierwszy z tych produktów w ten sposób, żeby bardziej odpowiadał firmom małym, w których proces administrowania polisą, koszty polisy i stopień skomplikowania odgrywają ważną rolę w procesie podejmowania decyzji. Dlatego też wdrożyliśmy produkt SME Driver, który jest tańszy niż analogiczne produkty dla firm dużych, znacznie mniej skomplikowany i dużo szybszy jest proces zawierania umowy. W zasadzie można już przy pierwszym spotkaniu zawrzeć umowę ubezpieczenia i zabezpieczyć firmę, szczególnie teraz – w bardzo nieprzewidywalnym i niepewnym okresie.

Tomasz Starus

Źródło: Newseria
Fot. StockAdobe(OceanProd)

Reklama