Piwa i wina będą drożeć. W efekcie zyskają opcje kraftowe i trunki premium

Piwa i wina będą drożeć. W&nbspefekcie zyskają opcje kraftowe i&nbsptrunki premium

Mówi się, że piwo sprzedaje pogoda, ale w tym roku może być trochę inaczej. Gorące dni zapewne będą miały pozytywny wpływ na sprzedaż piwa, ale niekoniecznie osiągnięty zostanie taki sam wolumen sprzedaży, jak w latach poprzednich. W ostatnich dwóch latach na sprzedaż piwa negatywnie wpływała pandemia. W tym roku browary mogłyby liczyć na odbicie, gdyby nie... wzrost kosztów i co za tym idzie, cen.

Piwo będzie coraz droższe. Co na to klienci?

Rok temu słód jęczmienny kosztował 1,6 tys. zł za tonę. Dziś ta cena wynosi 3,2 tys. zł. Producenci słodu zapowiadają, że jeśli zbiory nie będą satysfakcjonujące, cena może wzrosnąć nawet do 4 tys. zł za tonę.

Do tego wszystkiego dochodzi wysoka inflacja, problemy z opakowaniami, transportem i logistyką oraz kolejne planowane podwyżki akcyzy. Okoliczności te zwiększą koszty produkcji, dlatego spodziewać się można, że średnia cena piwa w kolejnych kwartałach nadal będzie rosnąć.

Obserwując rynek piwa widać, że w ciągu ostatnich kilku lat klienci stawiali bardziej na jakość. Dużym zainteresowaniem cieszyły się piwa kraftowe. Stąd też można przypuszczać, że w przypadku zmniejszającej się różnicy cen pomiędzy różnymi klasami piwa, klient, który po piwo sięga dla smaku a nie dla "procentów", chętniej wybierze trunki rzemieślnicze i regionalne, oferujące ciekawsze wrażenia smakowe.

W kategorii win ucierpią najbardziej tańsze warianty

Wino wyszło z pandemii obronną ręką. Z roku na rok Polacy piją go i produkują coraz więcej. Ceny win także na pewno wzrosną, przy czym w tym przypadku znaczenie będą miały także czynniki klimatyczne (pogoda latem i w czasie winobrania).

Podobnie jednak jak w przypadku piwa, klienci coraz większą uwagę zwracają na stosunek jakości do ceny. Ci mniej zamożni być może zrezygnują z wina lub zejdą o półkę niżej, ale ci, którzy sięgali po droższe trunki, pewnie przy nich pozostaną.

Możliwe więc, że największe spadki sprzedaży zanotują wina, które obecnie kosztują około 25-29 zł, szczególnie gdy "magiczna" bariera 30 zł zostanie przekroczona. Niestety, w tej grupie mogą się znaleźć także wina z polskich winnic – nie dość ekskluzywne, by wybierali je koneserzy, ale jednocześnie zbyt drogie, by kupował je statystyczny "Kowalski".

Czy alkohole mocne także czekają kłopoty?

A co z alkoholami mocniejszymi? Wódkami, rumami, brandy? O tym przekonamy się za kilka miesięcy. W okresie wiosenno-letnim sprzedaż tego typu napojów przeważnie spadała. Poza tym rynek trunków mocnych ma nieco odmienną specyfikę. Generalnie dużo mamy rodzimej, polskiej wódki, do produkcji której na ogół wykorzystywane są polskie zboża.

Jeżeli jednak zbóż będzie na rynku mniej, to należy się spodziewać, że na alkohol już go nie wystarczy. Pierwszeństwo będzie bowiem miała produkcja żywności. Poza tym kraje rozwijające się (takie jak chociażby Libia, która importowała dużo zboża z Ukrainy), będą musiały znaleźć nowe kanały nabywcze. Czy i w jakiej części takim kanałem będzie Polska, to się dopiero okaże.

Z kolei alkohole takie jak whisky, brandy, rum w Polsce pochodzą głównie z importu. Oprócz wszystkich wymienionych czynników negatywnie wpływających na cenę, dochodzi tu jeszcze aspekt ryzyka walutowego – słabnięcie kursu złotego wobec euro i dolara wpływa na wzrost cen.


Źródło: XBS Pro-Log S.A.
Fot. Pixabay

Reklama