Gantner: Konsumenci muszą liczyć się z chwilowymi niedoborami produktów

Gantner: Konsumenci muszą liczyć się z chwilowymi niedoborami produktów

"Inflacja producencka w produkcji żywności przekracza stanowczo 30-40%" – informuje Andrzej Gantner, dyrektor generalny i wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności. Jak dodaje, producenci mają niewielkie szanse na poradzenie sobie z tak dużymi wzrostami kosztów – ich zapasy finansowe zostały wyczerpane w czasie pandemii.

Inflacja konsumencka w maju wyniosła blisko 14% – to najszybsze tempo wzrostu cen od przeszło 24 lat. W przypadku inflacji producenckiej mówimy już o 30-40%. Tak olbrzymi wzrost kosztów już teraz przekładany jest na ceny produktów, które kupujemy w sklepach. A to jeszcze nie koniec złych wiadomości...

Olbrzymie podwyżki cen produktów rolnych i widmo braków w towarze

Ceny produktów rolnych są wyższe o kilkadziesiąt procent niż przed rokiem. W skupie w kwietniu za podstawowe produkty rolne (pszenica, żyto, żywiec wołowy, żywiec wieprzowy, drób, mleko krowie) płacono według danych GUS o 45% więcej niż rok wcześniej.

Najbardziej podrożały zboża: w przedziale między 67 a 84%. Trzoda chlewna była droższa o 30% niż rok wcześniej, a pozostałe rodzaje żywca rzeźnego o ok. 55%. Tego samego rzędu wzrost odnotowano na kukurydzy, zaś mleko kosztowało o 40% więcej. Najmniejszą różnicę widać było na ziemniakach – 10,4%. Tymczasem w sklepach ceny średnio skoczyły o 13,9%, przy czym ceny żywności i napojów bezalkoholowych o 13,5%.

Wzrost kosztów to niejedyny czynnik, który martwi producentów żywności. Andrzej Gantner zwraca uwagę na to, że w każdej chwili może okazać się, że towarów i surowców po prostu zabraknie.

Wzrosła niepewność czy na jesieni na pewno będziemy mieli dostęp do nośników energii, a bez gazu i prądu nie da się wyprodukować żywności. W tej chwili są problemy z opakowaniami kartonowymi, szklanymi, aluminiowymi. Mamy też problemy z opakowaniami plastikowymi, foliami, które są potrzebne, żeby utrzymać barierowość produktu. Bardzo mocno zwiększyły się zapasy magazynowe, które producenci muszą utrzymywać, co powoduje kolejne wzrosty cen.

Andrzej Gantner, dyrektor generalny i wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności

Niedobory produktów na półkach i liczne bankructwa

Ekspert przekonuje, że Polska, duży producent żywności, z dostępem do własnych surowców, nie musi się obawiać braku jedzenia, ale z powodu przerwanych łańcuchów dostaw konsumenci muszą się liczyć z chwilowymi niedoborami pewnych produktów. Jednak mali i średni producenci mogą mieć problemy z wypracowaniem zysku, co może pociągnąć za sobą bankructwa.

Ten producent, któremu uda się zmienić cenniki, wynegocjować chociażby z dużymi sieciami handlowymi zmianę cennika, ma pokrycie rosnących kosztów i może dalej funkcjonować. Jeżeli mniejszy czy średni producent już nie będzie w stanie tego zrobić, to sytuacja może być taka, że zacznie ponosić straty.

Andrzej Gantner

Jak dodaje wiceprezes PFPŻ, sytuacja, w jakie znajdą się mniejsi producenci jest poniekąd pogłębiana przez samych konsumentów – którzy deklarują, że będą szukać tańszych produktów, przede wszystkim w promocjach, a także są gotowi zejść z jakości produktu na rzecz ceny. "Taka deklaracja jeszcze dwa-trzy lata temu była właściwie nie do pomyślenia" – dodaje Andrzej Gantner.

Pierwsze zmiany zakupowe zobaczymy na jesieni

Producenci obawiają się, że następnym krokiem będzie rezygnacja konsumentów z niektórych grup produktów niebędących towarami pierwszej potrzeby.

Na razie spadku popytu nie widać jeszcze w danych ekonomicznych. W marcu sprzedaż detaliczna wzrosła o 9,6% rok do roku, w kwietniu – o 19%. Są to dane liczone w cenach stałych, czyli bez wpływu inflacji. Jest to jednak w dużym stopniu efekt napływu uchodźców z Ukrainy i ich zakupów, a także zakupów dokonywanych przez Polaków na rzecz Ukraińców.

Zdaniem Andrzeja Gantnera, pierwsze przesunięcia w tym, co konsumenci kupują, a z czego są w stanie, przynajmniej czasowo, zrezygnować zobaczymy już na jesieni.

Na razie te deklaracje dotyczą jedzenia poza domem, czyli są to niedobre prognozy dla hoteli i restauracji. Wydaje się, patrząc na to, co zawsze się dzieje w takich sytuacjach, przede wszystkim będą to produkty dodatkowe, czyli spoza koszyka podstawowego, który jest nam potrzebny, żeby się wyżywić, natomiast produkty kupowane dla przyjemności, których nie musimy koniecznie kupować, produkty premium, mogą ucierpieć już jesienią.

 Andrzej Gantner

Źródło: Newseria
Fot. Andrzej Gantner, dyrektor generalny i wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności (mat. własne redakcji)

Reklama