Inflacja w Polsce rośnie praktycznie bez przerwy od połowy 2021 roku, a wysokie ceny na półkach sklepowych odczuwa się już praktycznie przy okazji każdych zakupów.
Według raportu UCE Research i WSB "Indeks cen w sklepach detalicznych", w kwietniu klienci płacili za zakupy już blisko 22% więcej niż rok wcześniej. Eksperci komentujący te wyniki, uważają, że to nie koniec złych wiadomości. Niedługo w sklepach może być drożej nawet o 30% r/r.
- To też może Cię zainteresować: Ceny w kwietniu wyższe o ponad 20%. Tak drogo w tym roku jeszcze nie było
Przed nami największy wzrost cen. Kiedy nastąpi?
Drożyzna jest już widoczna nie tylko na wykresie prezentującym inflację w kraju. Konsumenci rzeczywiście płacą coraz więcej za swoje zakupy. A będzie jeszcze drożej. Jak zapowiadają ekonomiści, już wkrótce ceny mogą podskoczyć nawet o 30% względem 2021 roku. I to jeszcze nie koniec złych wieści. Eksperci rynku zauważają, że w tym notowaniu nie widać jeszcze skutków wojny w Ukrainie, które odczujemy dopiero za kilka miesięcy.
Podobnego zdania jest dr Krzysztof Łuczak ekonomista z Grupy BLIX, który prognozuje, że ceny w sklepach szybko nie spadną. "Najgorzej może być w lipcu i w sierpniu, kiedy faktycznie mogą wzrosnąć nawet o 30% r/r" – przyznaje.
Nie ma co liczyć na spadek cen w 2022 roku
Zdaniem eksperta z Grupy BLIX, jeżeli w tym czasie nie wydarzy się nic negatywnego, to po wakacjach dynamika cen zacznie powracać do stanu sprzed pandemii. Ale na większe wyhamowanie przed końcem 2022 roku, na razie, nie ma co liczyć. Obecnie, aby ceny wyhamowały bądź nawet spadały musi nastąpić recesja.
Dr Kopyściański również stwierdza, że niestety, recesja wydaje się być jedynym lekarstwem na wyhamowanie inflacji. Ryzyko stagflacji cały czas jest dostrzegalne, chociaż jak na razie ani w Polsce, ani w innych krajach UE nie pojawiają się jeszcze negatywne sygnały w zakresie wzrostu bezrobocia.
Według dr Andrzeja Falińskiego, wiceprezesa Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego, ceny oczywiście będą rosły, bo cały czas działają ich przyczyny. Im więcej towar jest przetworzony, tym bardziej kumuluje w sobie zwyżki różnych uczestników łańcucha kooperacyjnego i dostaw. Do tego dodajmy fiskalizm i problemy z kosztami pracy, więc na rynku ogólnie nie może być tanio.
Zdaniem eksperta, to oznacza nieunikniony spadek konsumpcji, inwestycji, a także recesję o przebiegu stagflacyjnym. Niemniej dr Semmerling uważa, że obecnie trudno jest jednoznacznie twierdzić, czy obserwowane zjawisko doprowadzi do stagflacji lub nawet recesji w najbliższych miesiącach. Ekspertka z WSB w Gdańsku podsumowuje, że to nie jest scenariusz na II kwartał br. W przypadku inflacji i cyklu gospodarczego raczej myślmy o końcówce III, a nawet o IV.
Źródło: oprac. MondayNews
Fot. StockAdobe(teksomolika)