Czy wojna spowoduje nagły wzrost cen żywności? [ANALIZA]

Czy wojna spowoduje nagły wzrost cen żywności? [ANALIZA]

Opinie ekspertów są podzielone odnośnie wpływu wojny toczącej się u naszych wschodnich sąsiadów na ceny żywności w Polsce. Z uwagi na wahania kursów walutowych i niepewność na rynkach, artykuły spożywcze będą ewidentnie drożeć.

Obroty sklepów będą szybko rosły. Eksperci przekonują też, że towarów nam nie zabraknie, gdyż polski rynek jest nadproduktywny i mało powiązany z Rosją oraz Ukrainą. Jakich cen żywności możemy spodziewać się na półkach sklepowych? Zdania ekspertów są podzielone. A końcowo o nagłych wzrostach mogą przesądzić sami konsumenci.

Od czego zależą wzrosty cen w sklepach?

Jak stwierdza ekonomista dr Krzysztof Łuczak z Grupy BLIX, w najbliższych tygodniach ceny żywności w sklepach mogą pójść w górę, m.in. przez niepewność na rynkach i wahania kursów walutowych, wywołane konfliktem zbrojnym. Kolejnym czynnikiem podbijającym drożyznę w sklepach mogą być rosnące ceny paliw, z uwagi na niedawną panikę na stacjach benzynowych. Do tego mogą dojść jeszcze ewentualne utrudnienia w transporcie.

Wielość czynników oddziaływania oraz ich duża dynamika nakazują ostrożne podchodzenie do przewidywania przyszłych zdarzeń, w tym kształtowania się cen żywności w Polsce. Sytuacja zależna będzie od natężenia i okresu oddziaływania wojny na naszą gospodarkę. Konsekwencją konfliktu będzie przyspieszenie poszukiwania innych niż Rosja źródeł pozyskania gazu i ropy. Z badań przeprowadzonych 1 marca tego roku, na potrzeby Miesięcznego Indeksu Koniunktury, który Polski Instytut Ekonomiczny realizuje we współpracy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, wynika, że już teraz wzrost cen energii jest dużym problemem dla 80% polskich firm produkcyjnych. A wiadomo, że jeszcze pójdą one w górę na unijnym rynku.

dr Urszula Kłosiewicz-Górecka z Zespołu Foresightu Gospodarczego w Polskim Instytucie Ekonomicznym

Czy napływ uchodźców ustabilizuje ceny żywności?

Oprócz ryzyka wzrostu cen żywności, dr Łuczak dostrzega też możliwość obniżenia ich w związku ze spodziewanym podwyższeniem sprzedaży. Już teraz konsumenci kupują więcej produktów w celu zapewnienia posiłków uchodźcom, którzy napływają do naszego kraju na niespodziewaną dotąd skalę. W kolejnych tygodniach obroty sieci handlowych będą rosły, bo coraz więcej osób przebywających w Polsce będzie potrzebowało wyżywienia. I to może ostatecznie doprowadzić do stabilizacji cen, oczywiście jeśli handel zdecyduje się na taką strategię, chcąc zyskać wizerunkowo.

Nie tylko handel detaliczny wpływa na ceny żywności. Są one silnie zależne od sytuacji w wytwórstwie. Wzrost cen surowców i kosztów produkcji, wynikających m.in. z rosnących wynagrodzeń pracowników, sprawia, że sklepy coraz drożej kupują produkty.

dr Urszula Kłosiewicz-Górecka

Produkty spożywcze ze wzrostami o ponad 12%? Podzielone zdania ekspertów

Z kolei dr Andrzej Maria Faliński ze Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego przekonuje, że polski rynek konsumpcyjny jest mało powiązany z Rosją i Ukrainą. Według eksperta, głównie sprowadzane są stamtąd tłuszcze roślinne – tylko 5-6% naszego wolumenu. W przypadku ich całkowitego braku mogą nastąpić jedynie kilkuprocentowe wzrosty cen w Polsce. Ponadto znaczenie mogłoby mieć ewentualne przeniesienie produkcji słodyczy z Ukrainy do Polski, najprawdopodobniej we współpracy z tamtejszymi firmami. Jednak to również nie spowodowałoby rewolucji cenowej. Podwyżki nastąpiłyby w ramach ogólnej inflacji.

Natomiast ekspertka z PIE zauważa, że według szacunków niektóre produkty mogą być droższe o ponad 12% r/r. " Będzie to najbardziej widoczne w przypadku olejów roślinnych, masła, mięsa, w tym drobiowego, a także chleba" – wymienia. Jak dodaje dr Urszula Kłosiewicz-Górecka, do rosnących kosztów zakupu żywności prawdopodobnie przyczyni się również wzrost cen importowanych środków ochrony roślin.

Z drugiej strony dr Faliński stanowczo podkreśla, że ukraińskie nieszczęście nie jest w stanie wstrząsnąć polskim rynkiem. Jest on obecnie wystarczająco elastyczny i nadproduktywny, czyli produkuje więcej, niż jest w stanie wchłonąć. I nie grozi mu załamanie, np. z powodu wycofania ze sklepów kilku rosyjskich produktów. Ma to znaczenie symboliczne i pozostaje bez wpływu na ceny płacone przez konsumentów. W ocenie eksperta, wielki i mały handel w tym kontekście bardzo przyzwoicie się zachowuje, nie tracąc na tym biznesowo, a wręcz zyskując wizerunkowo.

Uratuje nas tylko spokój?

"W mojej ocenie, w obecnej sytuacji handel powinien przede wszystkim skoncentrować się na uspakajaniu konsumentów" – zaznacza ekspert z Grupy Blix. Jak tłumaczy, to właśnie od zachowań konsumenckich będzie w dużej mierze zależało kształtowanie się cen w sklepach. 

Jeśli zaczną wpadać w panikę, to drożyzna poszybuje. Należy szerzyć rzetelne informacje o tym, że produktów w małych i dużych sklepach, we wszystkich miastach i miejscowościach, nie zabraknie. Klienci nie odczują też specjalnie braku rosyjskich towarów, w tym zagranicznej wódki, kawioru czy orzeszków pinii.

dr Krzysztof Łuczak z Grupy BLIX

Jak podsumowuje dr Kłosiewicz-Górecka, ważną kwestią są działania zapewniające harmonijność i sprawność dostaw, aby ewentualny, nawet gwałtowny, wzrost popytu nie spowodował czasowego braku towarów w sklepach, zwykle niekorzystnie wpływającego na poziom cen.

Chcąc powstrzymać podwyżki, firmy handlowe mogą też podejmować decyzje o utrzymaniu lub zmniejszeniu marży, co już się dzieje. Dla przykładu, jedna z sieci w wybranych sklepach przy wschodniej granicy obniżyła o 30% ceny 40 podstawowych produktów. Są to krótkoterminowe opcje. Kontynuowanie ich w dłuższej perspektywie mogłyby hamować rozwój firmy.


Źródło/Foto: MondayNews

Reklama