Branża spożywcza bardzo mocno odczuwa obecne wahania rynkowe, trudniejszy dostęp do surowców, a także skokowo rosnące koszty. Owe koszty produkcji znacząco przewyższają możliwości rolników i producentów, stąd kolejne wzrosty cen są nieuniknione. Jak wygląda sytuacja branży mięsnej?
Branża mięsna zależna jest od wielu czynników. Jest to bowiem rynek, w którym łańcuch powiązań jest bardzo długi – rolnik musi wytworzyć surowce, przetwórca wyprodukować z nich pasze, hodowca utrzymać zwierzęta, rzeźnia rozebrać żywiec, a producent wytworzyć finalny produkt. Dalej jest jeszcze logistyka wymagająca odpowiednich warunków transportu i sieci czy kupcy, którzy muszą zaoferować asortyment końcowemu klientowi. A to jedynie okrojona droga jaką pokonuje mięso z pola na stół.
Zachwiany rynek
Dużo miejsca w serwisach informacyjnych poświęca się wołowinie. Jednak nie jest to jedyny rodzaj mięsa, który obecnie zmaga się z problemami. Co więcej – okazuje się, że na tle innych, jest jednym z bardziej stabilnych rynków.
Na obecną sytuację wpływ miało bardzo wiele czynników. Wojna na Ukrainie jest jednym z nich. Jednak konflikt zbrojny pociągnął za sobą znacznie więcej konsekwencji. Ograniczony dostęp do surowców ze wschodu czy „zakręcenie kurka z gazem” przez Rosjan spowodowały skokowy wzrost cen.
Zachwianiu uległ także eksport i import. Tym samym, wypracowane przez lata łańcuchy dostaw straciły bardzo ważne z punku widzenia ciągłości dostaw – ogniwa. W tak złożonym procesie, jakim jest wytwarzanie i sprzedaż produktów mięsnych, nawet lekkie zachwianie w jednym z etapów rodzi bardzo duże problemy, straty czy nawet widmo braku możliwości dalszego prowadzenia działalności.
Ekspert podkreśla, że wzrosty o kilkaset procent nie mogą przejść bez wpływu na wszystkie z etapów produkcji. Muszą się one rozłożyć pomiędzy poszczególne podmioty.
Skala wzrostu
Jak duża jest skala podwyżki kosztów można zobrazować na przykładach z rynku. Jak podkreśla Witold Choiński – w przypadku chociażby produkcji drobiu, cena energii przekładała się kiedyś na poziom ok. 8-10 groszy na kilogram mięsa, dziś widzimy, że to będzie minimum 50 do 60 gr. Łatwo zatem policzyć, że w przypadku wyłącznie jednego czynnika – jakim jest koszt energii – mamy nawet 6-krotny wzrost.
Wśród innych kosztów można wymienić chociażby opakowania, przyprawy czy maszyny. Wszystko to jest niezbędne w produkcji. Wzrosty w tych segmentach potęgują finalną cenę jaką konsument widzi na półce.
Zdaniem prezesa Związku Polskie Mięso, mamy jednak poważniejsze wyzwanie, które jest konsekwencją niepewności jutra, związanej z wybuchem wojny. Chodzi tutaj o wstrzymanie inwestycji. Firmy, mając świadomość, że ich prognozy są w tym momencie bez pokrycia, nie chcą inwestować nowe działania nie wiedząc, czy będą wypłacali w obecnych.
Redukcja kosztów
W obecnej sytuacji kluczowym zagadnieniem – nad jakim pracują firmy – jest redukcja kosztów. Czy w obliczu galopującej inflacji jest to w ogóle możliwe? Aby można było pracować nad ty m zagadnieniem, kluczowa jest współpraca sieci handlowych z producentami.
Są też koszty, których nie da się ograniczyć. Są to pasze – kluczowe w przypadku produkcji mięsnej. Szalejące ceny w tym segmencie znacząco wpływają na finalny koszt produkcji. Koszt paszy w ciągu ostatnich miesięcy uległ podwojeniu.
Jak podkreśla ekspert, w ostatnim czasie możemy zauważyć bardziej proproducencką politykę sieci handlowych. Zauważalne jest zrozumienie obecnej sytuacji. Jednak to nie rozwiązuje problemów. Bo akceptacja tylko tych dwóch podmiotów – producenta i detalisty, nie wystarczy.