Agresja Rosji na Ukrainę to nie tylko problem naszych wschodnich sąsiadów. Konsekwencje wojny roztaczają się znacznie szerzej – na całą gospodarkę Europy i świata. Szczególnym wyzwaniem z jakim przyjdzie nam się zmierzyć lada moment będą niższe zbiory na terenie Ukrainy, a już teraz wielu przedsiębiorców odczuwa braki surowców, a konsumenci – drastyczny wzrost cen.
Mimo bardzo napiętej atmosfery geopolitycznej, a także wizji niedoborów surowcowych, członkowie rządu zapewniają, że Polska jest bezpieczna i żywności nie zabraknie. Są również zapewnienia, że eksportowo jesteśmy stabilnym państwem.
Niezależnie jednak od aktualnych wyników i prognoz, w dalszym ciągu konieczny jest monitoring ruchów rynkowych. Kluczowa jednak jest reakcja pozostałych państw Wspólnoty i ich działania. Systemy gospodarcze Unii są mocno ze sobą powiązane i każdy podmiot ma wpływ na ogólne poczucie stabilności rynku spożywczego.
Spadek eksportu i wzrost cen
Jak zaznacza pełnomocnik rządu, Norbert Kaczmarczyk, mimo bezpieczeństwa działalności eksportowej, zauważalny jest jej spadek. Jak podkreśla ekspert – w zeszłym roku o tej porze mieliśmy wyeksportowane już ponad 1 mln ton zbóż, na ten moment jest to ok. 100 tys. ton.
Mimo takich wyników ministerstwo uspokaja. W dalszym ciągu produkcja żywności wypełni potrzeby Polaków. Nie grozi nam wizja pustych półek i braku dostępu do produktów spożywczych.
Inną kwestią jest wzrost cen, który w obecnej sytuacji jest nieunikniony. Kiedy sytuacja zacznie się poprawiać? Zdaniem Norberta Kaczmarczyka konieczna jest zdecydowana reakcja naszego zachodniego sąsiada i potępienie działań Rosji. Jak zaznacza – Ukraina jest „spichlerzem” Europy – i jej znaczenie dla rolnictwa, cen surowców i ich dostępności jest nieocenione.
Już teraz dotkliwie możemy odczuwać skutki braku dostępu do ukraińskich surowców, choćby patrząc na ceny oleju. A te z dużą dozą prawdopodobieństwa nadal będą rosnąć.
Bezpieczeństwo białkowe
Bezpieczeństwo białkowe to sytuacja, kiedy krajowe źródła białka roślinnego są w stanie zapewnić odpowiednią ilość tegoż składnika w paszach dla zwierząt. Brak pożywienia dla żywca w gospodarstwach generuje bardzo duże problemy w wielu branżach – nie tylko u hodowców.
Norbert Kaczmarczyk zaznacza, że organy państwowe promują zespoły białkowe, które mają zachęcić rolników do uprawy soi. Jakie są plusy? Dużo mniejsze nawożenie azotowe i wyższe plony w przyszłych latach.
Rolnicy, którzy zdecydują się na uprawę soi, mogą liczyć też na wsparcie finansowe ze strony rządowej. Kolejnym atutem ma być zabezpieczenie krajowego surowca i uniezależnienie się od produktów importowanych.
W Polsce mamy około 20 tys. hektarów upraw soi. Jak przekonuje ekspert – to wciąż za mało, bo nie zapewnia pełnego bezpieczeństwa białkowego.
Bezpieczeństwo białkowe to zatem duży krok w stronę poprawy bytu konsumenta i jego portfela. Zmniejszone nakłady na produkcję to finalnie niższa cena na półce.