Krajowa Grupa Spożywcza staje się faktem. I wynika to już nie tylko ze słów i zapowiedzi rządu, ale faktycznych działań. Co to właściwie oznacza?
W ostatnim czasie podpisano umowę o przekazaniu przez KOWR nadzoru właścicielskiego nad spółkami do MAP. A zaledwie kilka dni temu na powstanie holdingu spożywczego zgodził się także rząd. Jednak, czy Krajowa Grupa Spożywcza rzeczywiście pomoże rolnikom, tak jak zapowiadają rządzący? Na ten temat rozmawiamy z Andrzejem Gantnerem, wiceprezesem zarządu i dyrektorem generalnym Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Holding spożywczy w ochronie bezpieczeństwa żywnościowego, które… jest już zabezpieczone
Krajowa Grupa Spożywcza ma być silnym podmiotem gospodarczym na rynku krajowym, który chroni rolników przed „zmowami cenowymi” oraz zagwarantuje bezpieczeństwo żywnościowe Polsce – tak przynajmniej wynika ze słów ministra rolnictwa i rozwoju wsi, Henryka Kowalczyka.
Jednak, czy bezpieczeństwo żywnościowe kraju rzeczywiście jest zagrożone? Zdaniem Andrzeja Gantnera, wiceprezesa zarządu i dyrektora generalnego Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ), akurat pod tym względem Polska jest w dobrej sytuacji, o czym wiedzą zarówno eksperci, jak i rząd.
Jak dodaje Andrzej Gantner, w Polsce obecnych jest około 17 tys. przedsiębiorstw, które produkują żywność i zapewniają w pełni pokrycie krajowego rynku, jak też potężny eksport.
Czy Krajowa Grupa Spożywcza rzeczywiście pomoże rolnikom?
Wśród powodów, dla których powstaje narodowy holding, rządzący wymieniają także dobro rolników, którzy dzięki Krajowej Grupie Spożywczej będą mogli uzyskać lepsze ceny za sprzedawane towary. Andrzej Gantner zwraca uwagę na to, że istnieje zdecydowanie lepsze rozwiązanie, które z powodzeniem funkcjonuje już w innych państwach – mowa o spółdzielczych giełdach rolnych.
Jak zauważa dyrektor generalny PFPŻ, w ramach spółdzielczych giełd rolnych, w Niemczech, Francji czy Holandii sprzedawane jest powyżej 90% całego obrotu surowcami.
Rozwiązaniem są spółdzielcze giełdy rolnicze, a nie państwowy moloch
Zdaniem Andrzeja Gantnera prawdziwe wzmocnienie pozycji rolnika w łańcuchu dostaw i produkcji żywności, powinno odbywać się poprzez faktyczne stanie się właścicielami handlu, przynajmniej na pierwszym etapie, przez rolników. A przemawia za tym także struktura polskiego rolnictwa, która naraża małe gospodarstwa na dodatkowe koszty.
Jak dodaje dyrektor generalny PFPŻ, spółdzielcze giełdy rolnicze uniezależniłyby rolników od pośredników, którzy często zaniżają lub dyktują niekorzystne ceny. Co więcej, rolnicy mogliby wtedy odzyskać także część swojej marży i, co podkreśla Gantner, „będąc małym gospodarstwem w tym układzie można być eksporterem na cały świat”.
A pomysł na powstanie spółdzielczych giełd rolnych przewijał się już także w naszym kraju, o czym przypomina Andrzej Gantner.
Fot.: Andrzej Gantner, wiceprezes zarządu i dyrektor generalny PFPŻ (mat. redakcji)