Andrzej Szumowski: wódka jest polskim dobrem narodowym

Andrzej Szumowski: wódka jest polskim dobrem narodowym

Rozmowa z Andrzejem Szumowskim, Prezesem Zarządu Stowarzyszenia Polska Wódka i Prezesem Fundacji Muzeum Polskiej Wódki.

Panie Prezesie, prawo do mówienia o sobie jako o kolebce wódki rości sobie zarówno Polska, jak i Rosja. Jaka jest prawda?

Szczerze, nie pamiętam, ponieważ prawda ginie gdzieś w mrokach średniowiecza i nie ma dowodów, które świadczyłyby o tym, kto ma rację. Natomiast są pewne poszlaki: geograficzne i historyczne.

Przyjmuje się, że technologia destylacji alkoholi pojawiła się w Europie na ziemiach dzisiejszej Hiszpanii, na Półwyspie Iberyjskim. Zapoczątkowali to ówcześni naukowcy, alchemicy arabscy, około VI-VII wieku n.e. Stamtąd technologia promieniowała na wschód, czyli patrząc na mapę można stwierdzić, że w Polsce pojawiła się wcześniej niż w Rosji.

Destylacja z owoców nie była u nas możliwa, ponieważ nie mieliśmy winogron, jak Hiszpanie czy Francuzi. Mieliśmy za to zboża i być może przez przypadek komuś udało się wydestylować alkohol z żyta, owsa czy pszenicy.

Według mnie logiczne dane wskazują, że kolebką wódki jest Polska i tego się trzymajmy. O tym mówmy w kraju i na świecie. Wódka jest polskim dobrem narodowym, tak jak w Meksyku jest to tequila, w Japonii sake, w Irlandii whisky itd. Jesteśmy bodaj jedynym krajem, który nie stworzył instytucjonalnych narzędzi służących promocji narodowych trunków. Wystąpię tutaj w roli adwokata nie tylko polskiej wódki, ale i nalewek oraz miodu pitnego. Odwołam się do pierwszej imprezy vipowskiej opisanej przez kronikarzy, czyli Zjazdu Gnieźnieńskiego z roku 1000, kiedy to ponoć Otton III powiedział, że Polska jest krajem mlekiem i miodem płynącym. Mleko to jest dobrobyt, a miód pitny to celebrowanie, radość, uczta.

Wódka towarzyszyła Polakom przez całe wieki. W trudnych czasach pomagała w troskach, ale również w zabawach czy w nawiązywaniu kontaktów międzyludzkich. Była również ważnym środkiem płatniczym. Jak zmieniało się podejście do wódki i do formy jej konsumpcji przez Polaków na przestrzeni lat?

Stowarzyszenie Polska Wódka, w oparciu o dokumenty, książki traktujące o wódce, prawo propinacji z 1494 roku króla Olbrachta, wnioskuje, że wódka ma co najmniej 500 lat tradycji na ziemiach polski. Ale pamiętajmy, że początkowo wódka nie służyła celebracjom i nie towarzyszyła ucztom czy biesiadom tylko raczej służyła jako medykament. Dzięki swoim właściwościom rozgrzewającym i dezynfekującym stosowana była do celów leczniczych. Dodatkowo, ówczesną wódkę rzadko pijano w czystej formie – częściej podawana była w formie zabarwionej, z owocami, ziołami.

Później oczywiście ciężko wyobrazić sobie polski stół, polską ucztę bez gorzałki. Umieliśmy korzystać z wódki, co widać nawet odwołując się do literatury, poezji Adama Mickiewicza, który w Panu Tadeuszu napisał:

Mężczyznom dano wódkę, wtenczas wszyscy siedli. I chołodziec litewski milczkiem żwawo jedli

Adam Mickiewicz

Ten sam autor w wierszu „Pani Twardowska” odwołał się do bardzo znanych wódek gatunkowych – wódek gdańskich – gdzie napisał: „Cmoknął, cmok i gdańskiej wódki utoczył ze łba pół beczki”. Zatem wódka była nie tylko na stołach, nie tylko towarzyszyła celebracji świąt i ważnych wydarzeń, ale też odnalazła swoje miejsce w polskiej literaturze, tradycji, historii, poezji.

Jak popatrzymy na historię wódki, która jest długa i interesująca, trzeba przypomnieć rok 2018. W tym właśnie roku powstało bardzo ważne miejsce na mapie Warszawy. Proszę o nim opowiedzieć.

Jest to pierwsze Muzeum Polskiej Wódki nie tylko na warszawskiej Pradze, nie tylko w Polsce, ale i pierwsze na całym świecie. Po 500 latach – czas najwyższy, żeby oddać hołd temu produktowi, tak bardzo kojarzonemu z Polską. Według mnie polska wódka jest nadal jedyną polską marką globalną rozpoznawalną jako wysokiej jakości produkt, kojarzony z naszym krajem i dostępny wszędzie tam, gdzie sprzedawany jest legalnie alkohol. Życzyłbym innym polskim produktom, nie tylko spożywczym, takiego zasięgu, takiej rozpoznawalności i skojarzenia z wysoką jakością.

Muzeum Polskiej Wódki powstało w dawnej fabryce wódek przy ulicy Ząbkowskiej, tam gdzie od końca XIX wieku produkowano wódkę, i to w niemałych ilościach, zabezpieczając potrzeby Warszawy, części Królestwa Polskiego. Oczywiście praski Koneser nie był pierwszą fabryką. Pierwsza powstała w roku 1782 we Lwowie. Potem były fabryki w Gnieźnie, w Poznaniu, w Gdańsku. Polska słynęła z produkcji, z jakości, a Muzeum jest tylko formą oddania czci temu wspaniałemu i rozpoznawalnemu polskiemu produktowi.

Należy też tutaj dodać, że Muzeum Polskiej Wódki powstało dzięki Panu.

Kategorycznie zaprzeczam. Rzeczywiście w pewnym momencie pojawił się pomysł zbudowania miejsca, w którym można byłoby eksponować najbardziej znane, historycznie i współcześnie, polskie marki, a praźródłem takich pomysłów była wycieczka zorganizowana dla przedstawicieli producentów polskich wódek w 2004 roku, czyli w roku wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Na zaproszenie Scotch Whisky Association pojechaliśmy do Edynburga i na The Royal Mile wszedłem do sklepu Scotch Whisky Heritage Centre, gdzie na ścianie zobaczyłem chyba wszystkie szkockie whisky plus subiekta. Widziałem oszołomionych tym miejscem Japończyków wynoszących butelki i gadżety. Powiedziałem sobie wtedy, że musi powstać takie miejsce, w którym będziemy prezentowali historię polskiej wódki. Miejsce, w którym będzie można skosztować tego trunku i połączyć polską wódkę z polskim jedzeniem, ponieważ nie ma śledzia, tatara czy flaków bez wódki.

Stowarzyszenie Polska Wódka objęło ideę budowy Muzeum Polskiej Wódki patronatem, a ja bardzo się cieszę, że mogłem się chociaż w malutkim stopniu do tego przyczynić. Zawodowo czuję się spełniony. Już nikt nie otworzy pierwszego Muzeum Polskiej Wódki na świecie.

Kontynuując temat – nie sposób nie zapytać o anegdoty o polskiej wódce. Wiemy, że są związane z artystą Pablo Picasso czy z bliską do Konesera – ulicą Ząbkowską.

Pablo Picasso powiedział, że będziemy cenili XX wiek z powodu trzech wynalazków: jazz, kubizm i polska wódka. Natomiast jeśli chodzi o ulicę Ząbkowską, jak głosi opowieść, w 1915 roku, w czasie I Wojny Światowej, kiedy Niemcy naciskali Rosjan i wypychali ich na Wschód, w Koneserze w beczkach zgromadzone było 10 mln litrów wódki, na potrzeby garnizonu rosyjskiego i rynku. Były dwa wyjścia: albo to zniszczyć, albo zostawić Niemcom. Jako, że wódka, ze względu na swoje właściwości dezynfekcyjne, była produktem pożądanym, a także wzmacniała ducha bojowego, zostawienie jej wrogowi nie wchodziło w grę, w związku z czym zapadła decyzja o zniszczeniu. 10 mln litrów wódki z Konesera spłynęło więc ulicami Pragi i ponoć na ulicy Ząbkowskiej długo płynęła ona rynsztokiem, przy czym niektórzy nawet ronili łzę.

Dziękuję za rozmowę. *koniec części pierwszej*

Już teraz przesłuchaj całą rozmowę:

Reklama