Co drugi Polak wyrzuca jedzenie. Ile kosztuje nas marnowanie żywności?

Co drugi Polak wyrzuca jedzenie. Ile kosztuje nas marnowanie żywności?

Sięgająca 7% inflacja, galopujące ceny czy pandemia sprawiły, że część Polaków złapała się na portfel i zaczęła ograniczać wydatki. Wzrost cen wywołał kalkulacje dotyczące tego co i ile kupują. W efekcie, nieznacznie, ale jednak, ubyło osób, które deklarują, że tracą pieniądze z powodu marnowania żywności – wynika z badania wykonanego na zlecenie Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor.

Odsetek tracących na zakupach spożywczych spadł o 7 p.p. na przestrzeni 2 lat, osiągając w 2021 roku 48%. Najgorzej wypadają w tym kontekście mieszkańcy województwa dolnośląskiego, najlepiej natomiast – kujawsko-pomorskigo i podkarpackigo.

O ile wzrosły ceny?

Październik okazał się kolejnym miesiącem nasilającej się inflacji, ceny towarów i usług konsumpcyjnych, w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku wzrosły o 6,8%. Głównie za sprawą paliw, które jak podaje GUS są dziś o 33,9% droższe niż przed rokiem, nośniki energii zdrożały o 10,2%, a żywność i napoje bezalkoholowe o 4,9%. Biorąc pod uwagę szersze dane na temat zmian cen za okres trzech kwartałów tego roku, wzrost cen żywności wynosi mniej, bo 2% W największym stopniu zdrożało w tym czasie mięso drobiowe (o ponad 11%) oraz pieczywo i napoje bezalkoholowe, po ponad 6 proc. Choć były też wyjątki, mięso wieprzowe staniało o 7%, a owoce o niecałe 3%.

Trend wzrostu cen artykułów spożywczych ma właściwie charakter globalny, indeks cen żywności Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) we wrześniu był o prawie 33% wyższy niż przed rokiem. Zgodnie z przewidywaniami w nadchodzących miesiącach drożyzna się pogłębi. Można oczekiwać, że skłoni to do większej refleksji nad wydatkami, szczególnie, że żywność nie drożeje sama, w górę znacząco idą też ceny usług – prawie 7% (w ciągu 9 miesięcy), transportu – 11% czy użytkowania mieszkania i energii – 6,4%.

Zachodzą już zmiany w zachowaniach zakupowych Polaków

Z badań zrealizowanych przez Quality Watch dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że powoli już zachodzą zmiany w zachowaniach zakupowych Polaków. Znacznie mniej osób wyrzuca dziś co miesiąc jedzenie za ponad 200 zł

Po półtora roku trwania pandemii i rosnącej inflacji prawie połowa Polaków wciąż traci pieniądze z powodu nietrafionych zakupów spożywczych i złego gospodarowania żywnością. W porównaniu do wyników takiego samego badania z jesieni 2019 r. jest to jednak rzadsze zjawisko, wówczas finansowe ubytki w budżecie spowodowane wyrzucaniem jedzenia deklarowało 55 proc. badanych. Co ciekawe, postawę udało się zmienić szczególnie osobom, które traciły w ten sposób spore kwoty.

Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor

Ile kosztuje Polaków marnowanie żywności?

O jakich stratach mowa? Według Quality Watch obecnie 42% osób wskazuje, że w grę wchodzi do 200 zł miesięcznie wyrzuconych do kosza wraz z zepsutą żywnością. 6% deklaruje, że traci wyższe kwoty, w tym nieliczni nawet do 1000 zł i więcej. Dwa lata temu z powodu nieskonsumowanego jedzenia, które poszło na zmarnowanie do 200 zł miesięcznie traciło 44% Polaków, a kolejne 11% więcej.


Według szacunków Caritas Polska, pochodzących sprzed pandemii, w Polsce marnuje się ok. 9 mln ton żywności rocznie, z czego blisko połowa w gospodarstwach domowych. Najczęściej do kosza trafiają pieczywo, owoce, wędliny i warzywa. Powodem jest przeważnie przegapienie terminu ważności, zła jakość produktów, ale też kupowanie ilości większej niż faktycznie potrzeba. Niestety więcej żywności zepsuło się również ze względu na nadmierne zakupy na początku pandemii.

Więcej pieniędzy w portfelu, więcej jedzenia w koszu

Co może nieco zaskakiwać, częściej pieniądze wydane na żywność marnowane są na wsiach i w mniejszych miejscowościach, tam przyznaje się do tego co najmniej połowa badanych. Znacznie lepiej wypadają pod tym względem miasta liczące co najmniej 100 tys. mieszkańców. Jeśli chodzi o regiony, to wyrzucanie jedzenia jest najbardziej rozpowszechnione w woj. dolnośląskim, śląskim i zachodniopomorskim, są to jednocześnie obszary, które znajdują się w czołówce województw z najwyższym odsetkiem niesolidnych płatników bieżących rachunków i rat kredytów.

Według danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor oraz bazy informacji kredytowych BIK, z końca trzeciego kwartału, przy średniej w Polsce 87 niesolidnych płatników na 1 000 osób pełnoletnich, na Dolnym Śląsku jest ich 111, na Śląsku 99, a na Pomorzu Zachodnim 112.

Wygląda na to, że przyczyną finansowych kłopotów jest tu brak rozwagi w podejściu do gospodarowania budżetem domowym w różnych jego aspektach, również w czasie codziennych zakupów w sklepach spożywczych. W całym kraju nie ma jednak prostej zależności między nieprzemyślanymi zakupami żywności a znaczącymi problemami z opłacaniem bieżących rachunków i rat kredytów. Można nawet odnieść wrażenie, że jest odwrotnie, częściej zdarza się, że tam, gdzie kłopoty finansowe ma więcej osób, żywność marnuje się rzadziej.

Sławomir Grzelczak

Tak jest np. w woj. warmińsko-mazurskim, kujawsko-pomorskim i w lubuskim, w tym ostatnim po terminie płaci zobowiązania 114 na 1000 mieszkańców, czyli najwięcej w Polsce, a do strat na żywności przyznaje się mniej osób (46%) niż średnio w kraju. Analogicznie sytuacja wygląda też na Pomorzu i w woj. łódzkim. Wyjątkowo prezentuje się natomiast Podkarpacie, gdzie zarówno marnujących jedzenie jak i nieradzących sobie z finansami jest zdecydowanie mniej niż w innych częściach kraju.


Niestety, jak pokazuje badanie dobrobyt, wyższe dochody nie sprzyjają szacunkowi do żywności. O ile zarabiającym do 2,5 tys. zł na rękę zdarza się tracić pieniądze z powodu nieudanych zakupów jedzenia w 40% przypadków, to już przekroczenie progu dochodowego 2,5 tys. zł zwiększa odsetek wyrzucających owoce czy mięso na śmietnik do 50%, gdy wpływy na konto przekraczają 5 tys. zł do marnotrawstwa przyznaje się nawet dwie trzecie ankietowanych. Czy faktycznie mogą sobie na to pozwolić?

Czas koronawirusa sprawił, że Polacy z większą uwagą zaczęli wydawać pieniądze, bo z jednej strony obawiają się o sytuację finansową, a niektórzy z powodu pandemii mają dziś po prostu niższe wpływy do domowej kasy. Działa też inflacja, trudniej przy wzroście cen robić zakupy bez przekonania, że uda się je zużyć. Miesiące spędzone w domu przełożyły się również na większe zainteresowanie przygotowywaniem posiłków, a to w niejednym przypadku poprawiło umiejętności kulinarne. Koniec końców, co potwierdzają badania, wszystko to razem pozytywnie wpłynęło na podejście do zakupów spożywczych, choć nadal jest jeszcze bardzo dużo do zmiany.

Sławomir Grzelczak

Temat jest ważny zarówno ze względów ekologicznych jak i finansowych, bo wydatki na żywność stanowią największą część domowego budżetu. We wzorcowym koszyku GUS jest to prawie 28% miesięcznych kosztów utrzymania, a w przypadku skromnych budżetów z pewnością jeszcze więcej.

 

 

Źródło: Biuro Informacji Gospodarczej InfoMonitor(BIG InfoMonitor) 

Reklama