SM Mlekpol – wyzwania i rozwój w branży mleczarskiej

SM Mlekpol – wyzwania i rozwój w branży mleczarskiej

Co zmieniło się w ciągu 40 lat na rynku mleczarskim? Z jakimi wyzwaniami musieli zmierzyć się przetwórcy i producenci mleka? Opowiada Edmund Borawski, Prezes Spółdzielni Mleczarskiej Mlekpol w Grajewie.

Rozmowę prowadzą Wojciech Szeląg – gospodarz programu Gabinet Spożywczy oraz Michał Siwek – Dyrektor Departamentu International Food & Agri Hub BNP PARIBAS.

Panie Prezesie, w ubiegłym roku Spółdzielnia Mleczarska Mlekpol obchodziła 40-lecie istnienia. W ciągu tego czasu co uważa Pan za największy sukces oraz największe wyzwanie firmy? Czy pokonanie tego wyzwania było właśnie największym sukcesem?

Ten czas jest mi bardzo bliski, ponieważ sam pracuję w tej firmie 39 lat. Pierwsze mleko Spółdzielnia Mleczarska w Grajewie przetworzyła w 1982 roku. Wtedy było to 35 mln litrów w skali roku. Natomiast w roku ubiegłym przetworzyliśmy 1,98 mld litrów mleka. Pomiędzy tymi dwoma liczbami jest zawarty dorobek naszych producentów – członków spółdzielni. Ich ilość systematycznie zwiększała się przez włączanie w naszą strukturę spółdzielni, które w okresie przemian ustrojowych przeżywały problemy ekonomiczne. W 1982 roku największy producent mleka sprzedawał do nas 70 tys. litrów w skali roku. Natomiast dziś lider, Tradycyjne Gospodarstwo Rodzinne, sprzedaje 4 mln litrów. A są też i spółki Skarbu Państwa, i prywatne spółki, które sprzedają nam rocznie nawet 12 mln litrów. Widać w tych liczbach pracę producentów, rolników, którzy uwierzyli w to mleko, zwiększali jego ilość i zdecydowanie poprawili jakość. Wyzwaniem był moment połączenia z Unią Europejską. Naszym producentom wydawało się, że oczekiwania jakościowe, czyli 100 tys. drobnoustrojów w 1 ml i 400 tys. komórek somatycznych są nie do pokonania. Dzisiaj mleko, które przychodzi do naszego zakładu zawiera 10-20 tys. drobnoustrojów w 1 ml i ok. 250-300 tys. komórek somatycznych. To było wyzwanie, które stało się dzisiaj chlebem powszednim, bo ten temat nie jest już dyskutowany. Okazało się, że postawione naszym producentom wymagania zostały pokonane. W Unii na to pracowano dziesiątki lat, a u nas było to zrealizowane w ciągu jednej dekady.

Powszechnie mówi się, że za sukcesem mleczarstwa stoi też ogromny sukces eksportu. Około 1/4 przychodów branży to właśnie ten kanał. Około 1/3 skupowanego mleka jest sprzedawana za granicę. W tym roku widzimy, że od maja wartość eksportu wzrosła o ok. 4%. Czy z perspektywy Waszej produkcji widzi Pan tutaj trwały trend?

Polska ma podobne uwarunkowania jak Unia Europejska, czyli posiada nadwyżkę produkowanego mleka w stosunku do konsumpcji. Średnio statystyczny Polak konsumuje 220 litrów produktów mlecznych. Najlepszym rozwiązaniem byłoby gdybyśmy zwiększyli tę konsumpcję do przynajmniej 300 litrów. Szwedzi czy Finowie konsumują prawie po 400 litrów, ale konsument ma wybór i sam decyduje. W związku z tym te nadwyżki mleka, w naszym przypadku jest to ok. 30% w postaci różnych wyrobów, są przedmiotem sprzedaży na rynki zewnętrzne, również te bardzo odległe, bo najwięcej naszych wyrobów, a szczególnie trwałych, sprzedajemy na rynkach, gdzie warunki hodowli są bardzo trudne, a populacja społeczeństwa bardzo wysoka.

W co będziecie Państwo w najbliższym czasie inwestować? Czy będą to nowe moce produkcyjne? Z czego wynikają decyzje, by akurat inwestować w dany obszar? Czy pojawią się jakieś nowe produkty, nowe kategorie?

Dzisiaj myślę, że wszyscy borykamy się z problemem pracowników, których brakuje na rynku niezależnie od oczekiwanych kwalifikacji. W związku z tym musimy iść w kierunku maksymalnej automatyzacji procesów, żeby ograniczyć ilość pracowników na linii. Widać też, że ten problem będzie narastał. Cały czas my, jako chyba jedyna firma w Polsce mamy instytut innowacji i wdrożeń, który ma swoją siedzibę w Mrągowie. Prezesem tego instytutu jest profesor Babuchowski, dość osłuchana na rynku mleczarskim w Polsce i w Unii postać. W tej chwili dużym polem do popisu jest dla nas nowo otwarta w roku ubiegłym proszkownia, gdzie produkujemy białka serwatkowe, tzw. WPC o różnym poziomie koncentracji, nawet do 85%. Na bazie WPC staramy się produkować nowe wyroby i rozwijać paletę tych, które mamy bazując często na składnikach pozyskiwanych w mleczarstwie, które były mniej popularne, jak chociażby maślanka. Wypuściliśmy m.in. rodzinę deserów maślankowych z różnymi dodatkami. Pracujemy w tej chwili nad produktami na bazie serwatki. Nie będą się jednak nazywały bezpośrednio, jako że serwatka kojarzy się z odpadem, ale myślę, że w tych produktach, które będziemy wytwarzać nie będzie się jej wyczuwać, natomiast te mikroskładniki, które zawiera są bardzo prozdrowotne. Doskonalimy też rodzinę serów, produkujemy ponad 70 tys. ton sera rocznie. Rozwijamy rodzinę serków śmietankowych, łaciatych. Cały czas nad czymś pracujemy. Nie zawsze to, co opracujemy konsument zaakceptuje, a ta akceptacja jest najważniejsza. Nie staramy się mnożyć dziesiątek tych nowych wdrożeń, a po prostu wdrożenie, które by owocowało zwiększeniem sprzedaży.

Cała rozmowa dostępna jest na kanale YouTube SpożywczaTV

Reklama