Lider rynku win musujących świętuje 35-lecie. Historia tej firmy rozpoczęła się w Toruniu

Lider rynku win musujących świętuje 35-lecie. Historia tej firmy rozpoczęła się w Toruniu

Historia Toruńskich Piwnic Win VINPOL mogłaby posłużyć za scenariusz filmu. Gdy firma zaczynała działalność w 1990 roku, nikt nie przypuszczał, że za kilka lat stanie się częścią międzynarodowego potentata alkoholowego. W czasach transformacji ustrojowej, gdy powstawało, po czym upadało, wiele firm prywatnych, oni przetrwali i stali się liderem. Nalewka, Babuni, Gin Lubuski, Likier Dalkowski – to tylko niektóre etykiety toruńskiej firmy. Henkell Freixenet Polska właśnie świętuje  35. urodziny. To historia o pasji, determinacji i odwadze w działaniu.

Zaczęło się od fortów

Korzenie firmy związane są działalnością dawnych Centralnych Piwnic Win Importowanych (CPWI), które funkcjonowały w Polsce od 1956 roku. Warto podkreślić, że to właśnie w Toruniu była największa składnica win. Dlaczego? Było to możliwe dzięki dobrze zachowanym fortom z końca XIX wieku, a co za tym idzie – doskonałym warunkom do składowania win – idealnej wilgotności i temperaturze. 

Wybudowanie tego systemu miało związek ze strategicznym położeniem Torunia na ówczesnej mapie Europy: miasto leżało wówczas na granicy Prus i Rosji, która w okolicach Torunia przebiegała wzdłuż rzeki Drwęcy. Dzięki pruskim fortom Toruń uzyskał wówczas rangę miasta-twierdzy. 4 z nich służyły firmie jako składnica win, były wyposażone między innymi w beczki z drewna dębowego.

Historia firmy zaczyna się 18 września 1990 roku. Krzysztof Sumiński, Jan Bober i Anna Chojnowska, wykorzystując swój know-how zdobyty w CPWI, postanowili założyć własne przedsiębiorstwo: Toruńskie Piwnice Win VINPOL. Mieli wizję, intuicję i spore wyczucie rynku. Dostrzegli szanse, jakie przynosiła transformacja. W Polsce tworzył się wtedy nieznany w uwarunkowaniach socjalistycznych, rynek konsumenta, co dawało ogromne możliwości, które przez kolejne dziesiątki lat mogłyby się już nie powtórzyć.

Przedsiębiorcy postawili na inwestycje zarówno w produkt, jak i w zaplecze technologiczne. Fort XV stał się bazą produkcyjną VINPOLU. Była tam nawet destylarnia oraz sala degustacyjna. Niebawem ruszyła pierwsza produkcja win, która stopniowo rozszerzała się o produkcję wyrobów spirytusowych, w tym wódek. Rozbudowywano także zespół fachowców.

O tym, że firma VINPOL szuka technologa, dowiedziałam się z ogłoszenia prasowego w "Nowościach". Na to miejsce było wówczas aż 20 chętnych, o czym poinformowano mnie dopiero na miejscu. Byłam młoda, tuż po studiach. Właściciele firmy obdarzyli mnie więc naprawdę wielkim kredytem zaufania. Pan Prezes Sumiński powiedział mi już później, że zobaczył ciekawość i zachwyt w moich oczach i to go do mnie przekonało. "Analizy umiesz, technologię znasz… Będziesz kierować laboratorium, zajmiesz się technologią i rozwojem produktu" - powiedział. Dodał jeszcze: "Ja jestem Szef, a ty Młoda". I tak zaczęła się moja wieloletnia przygoda z firmą VINPOL. Rozpoczęłam pracę kilka lat po utworzeniu firmy i byłam jej 23 pracownikiem.

Nie ma gości, którzy nie czuliby się dobrze w naszej firmie, tak jest zresztą do dnia dzisiejszego. Pamiętam wizytę 45 ambasadorów. Panów, bo panie wybrały się w tym czasie na wycieczkę do Muzeum Piernika. Panowie Ambasadorowie bardzo chcieli zobaczyć polski zakład produkujący alkohol. Chyba dobrze się bawili, bo w pewnym momencie jeden z nich zdjął nawet turban i oznajmiwszy: "Allah nie widzi", rozpoczął  degustację produktów. Mieli spędzić u nas pół godziny, a dopiero po 3 udało nam się ich ulokować w autobusach.

Anna Kalinowska, członek zarządu, dyrektor ds. produkcji i inwestycji

Kultowe etykiety

Pierwsze produkty oferowane przez VINPOL to m.in. Tornado – wino owocowe niezwykle popularne wśród studentów i budowlańców, Love – wino wiśniowe dla zakochanych, Demon – wino owocowe w efektownej butelce czy Cezar – wino owocowe o smaku… czekoladowym. W portfolio toruńskiej firmy znalazły się również gazowane wina owocowe – Anna Karenina czy kultowe Sowietskoje Igristoje. To drugie sprzedawano zwłaszcza do dawnego Związku Radzieckiego – Białorusi, Litwy, Estonii, Rosji.

Na początku funkcjonowania firmy zakup towaru był oparty o przedpłatę. Czasami było to koniecznością, szczególnie w handlu z sąsiadami ze wschodu. Pamiętam zdarzenie, kiedy odmowa wydania towaru, bez uprzedniej zapłaty, skończyła się strzelaniną – a konkretnie strzałem z kałasznikowa w stronę naszego portiera przez rosyjskiego kierowcę jednej z pięciu ciężarówek.

Anna Kalinowska, członek zarządu, dyrektor ds. produkcji i inwestycji

Stopniowo do oferty firmy zaczęto wprowadzać produkty z wyższych półek, jak brandy, wina stołowe czy wódkę Sumiński, którą eksportowano nawet do USA. Hitem sprzedażowym VINPOL-u była słynna Nalewka Babuni. Firma nie nadążała z produkcją – towar schodził na pniu, był nawet reglamentowany.

Pomysłodawcą Nalewki Babuni był Prezes Sumiński. Pomysł na kwadratową butelkę przywiózł z Niemiec. Nalewka zapoczątkowała ciekawy trend - to, co pochodzi od babci, jest najlepsze, najbardziej dopieszczone. Rocznie sprzedawaliśmy nawet 1,5 mln butelek!

Anna Kalinowska, członek zarządu, dyrektor ds. produkcji i inwestycji

Warto wspomnieć, że ogromną wagę przywiązywano do etykiet. Kilka z nich, np. do  Sangri Carmencity, projektowała Anita Głowińska, genialna ilustratorka, autorka słynnej „Kici Koci”, obecnie jedna z najpopularniejszych polskich pisarek.

W 1993 r. nową siedzibą VINPOLu stał się budynek przy ul. Mazowieckiej 48. Pod tym adresem firma działa do dziś.

Nowe rozdanie…

W 1996 roku VINPOL znalazł się w gronie 25 najbardziej dynamicznych firm w kraju. Nagrodę przyznała redakcja "Gazety Wyborczej". Gala odbyła się w warszawskich Łazienkach, a wyróżnienie wręczał sam Prezydent Aleksander Kwaśniewski. Jednocześnie, produkcja i sprzedaż były na tyle wysokie, że w firmie doszło do zadyszki finansowej. Aby sfinansować bieżącą działalność, konieczne były kredyty.

Krzysztof Sumiński podjął wówczas decyzję o sprzedaży przedsiębiorstwa. Po zakup większościowego pakietu akcji toruńskiego producenta win, zgłosiło się kilka międzynarodowych firm. Ostatecznie, w 1997 roku, VINPOL stał się częścią międzynarodowego potentata alkoholowego z Niemiec – Henkell & Söhnlein GmbH.

Krzysztof Sumiński, podsumowując swoją decyzję, uznał, że firma Henkell wydała mu się najbardziej rodzinna (to część Grupy Dr Oetker) i – co ważne –  ma podejście prorozwojowe.

Panu Sumińskiemu i pozostałym członkom zarządu udało się szybko przedostać do grona najważniejszych polskich przedsiębiorstw w rynkowych segmentach win, win musujących, deserowych i wermutów. Tym zwróciliście na siebie uwagę firmy Henkell & Söhnlein.

przyznał po latach dr Elfried Baatz, wieloletni prezes dawnego VINPOLU

W momencie przejęcia firmy przez Henkell & Söhnlein GmbH, VINPOL sprzedawał 25 mln butelek rocznie. Firma, na tym etapie pod nazwą  Henkell & Co.,  zaczęła swój marsz do sukcesu.

…i nowa jakość

Od momentu, gdy VINPOL zyskał nowego właściciela – w 2001 r. sfinalizowano cały proces, Henkell objął 100% udziałów w kapitale –  rozpoczął się intensywny i dynamiczny rozwój przedsiębiorstwa. Postawiono na jeszcze większy rozwój technologii, produkcji, a także zachodni model prowadzenia biznesu. Nastąpiła reorganizacja pracy, zwiększenie wydajności, otwarcie na nowe rynki i nowych odbiorców.

Wielką barierą dla nas była kwestia języków obcych, z czym w latach 90-tych borykała się większość przedsiębiorców. My byliśmy wychowani głównie na języku rosyjskim, nie było dostępu do mass mediów. Języka niemieckiego musieliśmy uczyć się sami. Kluczowe było także  zrozumienie innego podejścia do pracy, do jakości marek. Byliśmy bardziej spontaniczni, żywiołowi, a pewne uporządkowanie w dużej korporacji jest niezbędne, bo inaczej pojawia się chaos. Uczyliśmy się tego. Uczyliśmy się także nowych systemów jakościowych. Bez tego nie moglibyśmy zaistnieć, eksportować swoich towarów.

Anna Kalinowska, członek zarządu, dyrektor ds. produkcji i inwestycji

Współpraca z niemieckimi partnerami nie zawsze układała się "kolorowo" – szczególnie na początku wspólnej drogi. Zderzenie dwóch kultur, poziomów rozwoju, bariera językowa – wszystko to nie było bez znaczenia. Ale wspólne problemy i wspólne ścieżki do ich rozwiązania, a także wzajemna życzliwość, sprawiały, że rodziły się wieloletnie przyjaźnie.

Polski rynek nie był jeszcze rozwinięty, dominowały stare, postkomunistyczne praktyki, przez które praktycznie codziennie zderzaliśmy się z różnymi problemami. Jednak dzięki wiedzy z zakresu technologii produkcji zaczerpniętej z Grupy oraz inwestycjom w park maszynowy, udało nam się rozwinąć nowe produkty oraz utrzymać ich powtarzalną jakość, co było niezbędne do tego, żeby zacząć rozwijać się na rynku nie tylko krajowym, ale i międzynarodowym. Można powiedzieć, że od naszych nowych właścicieli pozyskaliśmy i przejęliśmy formę, ale to my wypełniliśmy ją treścią.

Anna Kalinowska, członek zarządu, dyrektor ds. produkcji i inwestycji

Ważnym rozdziałem, ale i wyzwaniem, które firma zrealizowała w imponujący sposób, była dystrybucja międzynarodowych marek Campari i Cinzano, a także produkcja marek własnych, jak chociażby Totino. Do sprzedaży wprowadzono także jakościowe wino musujące – Afrodite, produkowane metodą wtórnej fermentacji. Designem butelki zajęła się włoska agencja reklamowa.

Pod koniec lat 90-tych, w wyniku umowy podpisanej z  toruńską rodziną Dalkowskich, na rynek wprowadzono nowość – likiery śmietanowe i likier jajeczny – Dalkowski, który pokochały miliony Polaków.

Fenomen Mionetto

Kolejnym przełomowym momentem było nabycie marki Gin Lubuski w 2009 roku, a od 2011 roku – dystrybucja Mionetto Prosecco. Oba produkty są dziś liderami swoich kategorii i mają status swoistych "lokomotyw".

Gdy startowaliśmy z dystrybucją Mionetto Prosecco w 2011 roku, nikt nie słyszał u nas o jakościowych winach musujących.  75% rynku stanowiły produkty musujące, gazowane, produkowane w Polsce z zagęszczonych soków owocowych – jabłkowych, rzadziej winogronowych. Nazywano je "szampanami". Konsumpcja win musujących odbywała się w Polsce  jedynie raz w roku:  w okolicach Świąt Bożego Narodzenia i Sylwestra. Pomysł, by rozpocząć akcją promocyjną latem, i do tego  produktu 3-krotnie droższego niż średnia cena sprzedającej się wtedy butelki, wydawał się zatem z góry skazany na niepowodzenie. Wszyscy stukali się  w głowę – tak wyglądały pierwsze spotkania z dystrybutorami. Nikt nie wierzył wtedy w prosecco.

Joanna Dolęga-Semczuk, członek zarządu, dyrektor ds. handlu i logistyki

To wtedy pojawił się pomysł na nietypową akcję promocyjną.

Zaczęliśmy się zastanawiać, jak przybliżyć świat włoskich bąbelków polskiemu konsumentowi, jak pokazać mu ten klimat słonecznej Italii. Zdecydowaliśmy, że w 10 dużych sklepach - bo więcej chętnych wówczas nie znaleźliśmy - w strategicznych miejscach Polski, postawimy latem duże ekspozycje  z  Valdobbiadene, czyli regionem prosecco, w roli głównej. Wyposażyliśmy je w specjalne lunety, przez które można było obejrzeć film, posłuchać muzyki, słowem - poczuć klimat krainy prosecco. Na ówczesne czasy były to gigantyczne ekspozycje, bo aż z 24 butelkami. Tak wyglądały początki… W pierwszym roku aktywacji sprzedaliśmy 1400 butelek naszego Mionetto Prosecco. Teraz, rocznie, sprzedajemy 6 milionów butelek wszystkich produktów marki Mionetto. To pokazuje skalę tej rewolucji. Marka Mionetto rozkochała całą Polskę we włoskim stylu picia prosecco, czyli przy każdej możliwej okazji. Dziś nikt już  nie dziwi się, że prosecco można pić na przykład latem, do śniadania. To wino nie potrzebuje jakichś specjalnych okazji.

Joanna Dolęga-Semczuk, członek zarządu, dyrektor ds. handlu i logistyki

W 2017 r. Mionetto osiągnęło pozycję lidera segmentu prosecco w Polsce, a w 2023 r. firma Henkell Freixenet Polska stała się nr 1 na rynku win musujących.

Kolejne kamienie milowe to przejęcie produkcji likierów z Rumunii w 2014 roku, a w 2018 roku – produkcji rumów, likieru ziołowego Kuemmerling i kornbrandu z jednego z zakładów w Niemczech, należących do Grupy Henkell.  

Tym samym wzbogaciły one i tak pokaźną paletę produkowanych u nas aperitifów, wódek czy likierów, czyniąc z naszej firmy jednego z najistotniejszych dostawców produktów spirytusowych dla całej Grupy. Produkowany przez nas na rynek niemiecki POTT Advocaat 3-krotnie zdobył nagrodę jako najlepszy likier jajeczny w Unii Europejskiej.

Anna Kalinowska, członek zarządu, dyrektor ds. produkcji i inwestycji

Stworzono czwartą linię rozlewniczą, zbudowano także nowy, wielki magazyn centralny wyposażony w nowoczesne regały typu shuttle - pallet, pozwalające na zmagazynowanie 7200 palet.

Rok 2018 przyniósł kolejne zmiany i możliwości. Spółka Henkell & Co. Gruppe podpisała umowę nabycia ponad 50% udziałów hiszpańskiej firmy Freixenet. Łącząc siły, obie firmy stały się kluczowym producentem win musujących na świecie. Grupa Henkell Freixenet jest dziś obecna w blisko 150 krajach na całym świecie.

W portfolio pojawiły się nowe etykiety. Do dystrybucji weszła kolejna kluczowa marka – Freixenet. To bogata reprezentacja win spokojnych i musujących. Po pierwszym roku – sprzedaż sięgnęła miliona butelek.

Kiedyś sprzedawaliśmy alkohol, dziś sprzedajemy marki. Ich budowanie to nasza specjalność. Doszliśmy do takiego momentu, że wiele spółek w grupie zerka na nas i na podpatruje. Ten sukces, który nam się udało uzyskać, stał się benchmarkiem dla wielu krajów, wielu spółek.

Tomasz Różański, CEO, dyrektor ds. finansów i kontrolingu

Dzięki sprawnej logistyce, produkty firmy docierają wszędzie – od lokalnych rynków po najdalsze zakątki świata. Przykład? Produkowany w Toruniu Gin Lubuski jest hitem na rynku… chińskim.

Jesteśmy firmą, która zaskakuje rynek. Nasi konkurenci nie spodziewali się raczej, że dojdziemy do miejsca, w którym jesteśmy dziś.

Tomasz Leszko, członek zarządu, dyrektor ds. marketingu

Człowiek najważniejszy

Firmą Henkell Freixenet Polska kieruje czteroosobowy zarząd: Tomasz Różański – CEO, dyrektor ds. finansów i kontrolingu, Anna Kalinowska – dyrektor ds. produkcji i inwestycji, Joanna Dolęga-Semczuk – dyrektor ds. handlu i logistyki oraz Tomasz Leszko – dyrektor ds. marketingu.

Potrafimy się oczywiście  pokłócić, ale finalnie mamy tylko jedno wyjście – po prostu się dogadać. Dużą wartością  tej firmy jest to, że u nas nie ma prezesa, szefa czy dyrektora generalnego.

Tomasz Leszko, członek zarządu, dyrektor ds. marketingu

I chociaż dawny VINPOL jest obecnie częścią wielkiej, międzynarodowej Grupy Henkell Freixenet, jego serce bije w Polsce, w Toruniu. A tu najważniejszy jest zespół. Na pokładzie firmy pracuje dziś blisko 250 osób. Rodzinna atmosfera to coś, co wyróżnia to przedsiębiorstwo. Średni czas pracy tu to aż 10 lat!

o ludzie tworzą firmę, to ludzie rozwijają marki. Nasz zespół wie, że jakość zaczyna się od człowieka. To, co mnie napędza i to, po co przychodzę do pracy, to właśnie mój zespół. Niezależnie od tego, jaką mamy sytuację, czy jest to fala sukcesu, czy jest to jakiś challenge, przez który musimy przejść razem, to ja wiem, że mam zaplecze super ludzi. U nas nie istnieje słowo: "nie da się". W Grupie często nazywają nasze pomysły "polish solution".  My zawsze szukamy różnych rozwiązań, ale to wynika też pewnie z naszej historii jako społeczeństwa.

Joanna Dolęga-Semczuk, członek zarządu, dyrektor ds. handlu i logistyki

Cel? Umacnianie pozycji lidera

Objęcie pozycji lidera kategorii win musujących w Polsce – tak, jeszcze do niedawna, wyglądały plany na przyszłość. "Pamiętam ten moment, gdy postawiliśmy sobie taki cel i zaczęliśmy nieśmiało myśleć o tym, a co by było, gdyby się to udało… Kluczowa okazała się diagnoza naszych mocnych stron, ale i słabości naszych konkurentów. Zakładaliśmy, że może się to udać w 2027 roku. Udało się już w 2023" – mówi Tomasz Różański. A co dalej? 

Nasi właściciele założyli sobie, że co każde dziesięciolecie chcą podwoić biznes. Grupa Henkell chce posiadać 10 procent udziałów ilościowych na rynku światowym. Co 10 butelka wina musującego ma być więc z portfolio Henkell Freixenet. My z kolei będziemy dążyć do umocnienia pozycji lidera na polskim rynku, chcemy, aby co 4 złotówka wydawana na wina musujące była „nasza”. W 2030 roku, czyli za 5 lat, planujemy posiadać 25% udziałów w rynku. To nasz cel!

Tomasz Różański, CEO, dyrektor ds. finansów i kontrolingu

"Przyszłość rysuje się dla nas bardzo dobrze. Od dawna jesteśmy w segmencie NoLo, a jest to jeden z najsilniejszych trendów na rynku. Co ważne, mamy skąd brać te produkty i zajmujemy mocną pozycję w kategorii win musujących 0%. Jesteśmy także obecni z bogatą ofertą w segmencie premium, a właśnie po artykuły z tej kategorii coraz częściej sięgają dziś konsumenci w naszym kraju" – dodaje Tomasz Leszko.

Śledzenie i podążanie za rynkowymi trendami, a także bycie o krok przed konkurencją to to, co zawsze wyróżniało Henkell Freixenet Polska. Innowacyjność wpisana jest bowiem w DNA tej firmy. A to oznacza, że przed toruńskim przedsiębiorstwem, kolejne, fascynujące lata.


foto: mat. redakcji, mat. prasowe

Reklama