Producent Paluszków Beskidzkich o pierwszych chwilach pożaru: "Byliśmy bezradni"

Producent Paluszków Beskidzkich o pierwszych chwilach pożaru: "Byliśmy bezradni"

W pierwszej połowie lipca br. właścicielom rodzinnej firmy Aksam przyszło mierzyć się z sytuacją, o której nie chciałby słyszeć żaden producent – w płomieniach stanęła małopolska fabryka produkująca między innymi kultowe Paluszki Beskidzkie. Z Arturem Klęczarem, wiceprezesem firmy Aksam, rozmawiamy o pierwszym momencie, w którym dowiedział się o pożarze, obecnej sytuacji w zakładzie oraz terminie, w którym ponownie ruszy produkcja.

 


Anna Pańczyk, redaktorka prowadząca wiadomoscispozywcze.pl: Z 12 na 13 lipca otrzymał Pan informację, której nie chciałby usłyszeć żaden producent. Proszę opowiedzieć, jak dowiedział się Pan o tym, że jedna z Państwa fabryk płonie?

Artur Klęczar, wiceprezes firmy Aksam: O pożarze jako pierwszy dowiedział się mój tata, główny prezes Aksamu – Adam Klęczar. Był na miejscu już parę minut od wybuchu pożaru i od samego początku brał udział w akcji gaśniczej.

Do mnie informacja o pożarze dotarła nieco później, gdyż miałem wyłączony telefon, co utrudniło kontakt. Po uruchomieniu telefonu zobaczyłem mnóstwo wiadomości ze wsparciem i deklaracjami pomocy. Wiedziałem, że coś jest nie tak.

Zabrałem najpotrzebniejsze rzeczy i jak najszybciej przyjechałem do firmy. Na miejscu zastałem już dwie praktycznie spalone hale produkcyjne i magazyn surowców. Akcja pożarnicza wciąż trwała – strażacy walczyli o nową część zakładu. Oprócz mnie i taty na miejscu było również wiele innych osób, w tym pracownicy firmy. Każdy chciał pomagać i ratować zakład, jednak byliśmy bezradni.

Fabryka Aksam, producenta Paluszków Beskidzkich, po pożarze.

Od pożaru w fabryce minął już prawie miesiąc. Reakcja firmy na sytuację była jednak momentalna. Wkrótce po pożarze właściciel firmy, Adam Klęczar, zadeklarował, że nikogo nie zwolni i wypłaci pracownikom pełne pensje. Doceniając tę postawę, cała Polska zaczęła jeść Paluszki Beskidzkie. Na ile Państwa moce produkcyjne nadążają za tak dużym popytem? Czy obecnie ich produkcja jest w ogóle możliwa? Czy możemy się spodziewać że znikną z półek na dłuższą chwilę?

Akcja wsparcia jest dla nas niesamowicie miła i podtrzymująca na duchu. Była dla nas ogromnym zaskoczeniem, ponieważ decyzja, którą podjęliśmy, tak naprawdę nie była w żaden sposób kalkulowana. Wiedzieliśmy, że trzeba było w ten sposób postąpić i nie wyobrażaliśmy sobie podjąć innej decyzji. Nasza deklaracja o niezwalnianiu pracowników wywołała ruch społeczny, przez co część naszych produktów szybko znikała z półek.

Zdajemy sobie sprawę, że postój produkcji może spowodować chwilowy brak dostępności niektórych produktów. Nasze moce produkcyjne są na moment obecny ograniczone, jednak dokładamy wszelkich starań, aby jak najszybciej je przywrócić. Już 15 lipca rano, dwa dni po pożarze, rozpoczęliśmy działania mające na celu jak najszybsze wznowienie produkcji, w rezultacie czego już w czwartej dobie po pożarze uruchomiliśmy dwie małe hale produkcyjne.

12 sierpnia – równo miesiąc po pożarze – planujemy uruchomienie naszej największej hali, dzięki czemu powrócimy do prawie 2/3 mocy sprzed pożaru. Chwilowe ograniczenie dostępności będzie dotyczyć tylko niektórych SKU z naszego portfolio, które były produkowane na halach, które ucierpiały. Pozostałe produkty cały czas będą dostępne.

Jaki plan ma Firma na kolejne miesiące? Jak Pan szacuje, kiedy i czy w ogóle uda się powrócić do pełnych mocy produkcyjnych?

Aktualnie firma prowadzi szereg równoległych działań, mających na celu jak najszybszą odbudowę mocy produkcyjnych. Zakładamy, że już początkiem roku 2025 będziemy w stanie produkować wolumeny sprzed pożaru.

Jesteśmy firmą nastawioną na ciągły rozwój. Plany, które mieliśmy, nie zmieniają się. Ze względu na pożar  jedynie delikatnie odwlekły się w czasie. Cały czas, zgodnie ze strategią firmy, chcemy reinwestować nasze zyski i rozwijać nasze marki.

Koncentrujemy się teraz zarówno na sprzątaniu, planowaniu i odbudowie infrastruktury, ale również na wprowadzeniu nowych technologii, które pozwolą nam zwiększyć efektywność i jakość produkcji.

Fabryka Aksam w Malcu przed pożarem
Zniszczenia po pożarze fabryki producenta Paluszków Beskidzkich (foto: Paweł Szupiluk)

Choć to Paluszki Beskidzkie stały się symbolem społecznej inicjatywy, korzystając z tej okazji, proszę opowiedzieć też o pozostałych produktach z portfolio.

Firma Aksam kojarzona jest przede wszystkim z paluszkami, ponieważ to od nich rozpoczęła się historia marki Beskidzkie. Na ten moment nasze udziały w rynku, w kategorii paluszków, przekraczają 30%. Oprócz paluszków rozwijamy również inne produkty z kategorii słonych wypieków, takie jak precelki, paluchy, bajgle i mixy.

W swojej ofercie posiadamy także orzeszki, chrupki, prażynki i popcorn – produkty, które idealnie sprawdzą się na różne okazje: wycieczki, spotkania ze znajomymi czy wieczory przed telewizorem. Różnorodność smaków oraz gramatur pozwala idealnie dopasować przekąski do nawet najbardziej wymagających konsumentów.

Jako firma dbamy o ciągły rozwój, dlatego aktualnie pracujemy również nad wprowadzeniem nowości, które z pewnością pozytywnie zaskoczą naszych klientów. Radość z chrupania to coś, co towarzyszy nam na co dzień i coś, czym chcemy się dzielić z innymi, w końcu każda okazja jest dobra by powiedzieć: “To się wyCHRUPie!”.

Wiemy już, że w wyniku społecznego zrywu półki z Paluszkami Beskidzkimi dosłownie pustoszeją. W jaki jeszcze sposób Polki i Polacy mogą Was wspierać?

Jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy wspierają nas mentalnie w tym trudnym czasie. Dziękujemy za chęć pomocy oraz zrozumienie. Obecnie naszym największym problemem są ograniczone moce produkcyjne i brak możliwości nadążenia za popytem. Cała ta sytuacja jednak umacnia nas w przekonaniu, że jak najszybciej musimy powrócić do stu procentowej sprawności.

Jesteśmy polską i rodzinną marką, z kapitałem w 100% polskim. Wierzymy, że świadomość tego w ostatnim czasie bardzo wzrosła, a konsumenci zostaną z nami na dłużej. Zachęcamy do zakupu nie tylko Beskidzkich Paluszków, ale również orzeszków, chrupek, prażynek czy popcornu.


foto: Artur Klęczar, wiceprezes firmy Aksam (mat. prasowe)

Reklama