Zmowa na rynku? Urzędnicy w asyście Policji przeszukali siedzibę Biedronki i Dino

Zmowa na rynku? Urzędnicy w asyście Policji przeszukali siedzibę Biedronki i Dino

"Podejrzewamy, że przedsiębiorcy, którzy świadczyli usługi dla sieci Biedronka i Dino, mogli zawrzeć porozumienie, w myśl którego nie konkurowali pomiędzy sobą o pracowników" – informuje prezes UOKiK Tomasz Chróstny. Siedziby obydwu firm zostały przeszukane za zgodą sądu i w asyście policji przez pracowników Urzędu.

Trwa analiza materiałów zebranych podczas przeszukania

W lutym i kwietniu 2024 roku za zgodą sądu i w asyście funkcjonariuszy Policji pracownicy UOKiK przeszukali siedziby spółek Jeronimo Martins Polska, Dino Polska oraz firm transportowych. Jak informuje Urząd, obecnie trwa analiza zebranych materiałów.

Przeszukanie nastąpiło wskutek sygnału, który skłonił Urząd do wstępnej analizy. Wszczęto po tym postępowanie wyjaśniające dotyczące rynku pracy, w którym Urząd wziął pod lupę praktyki sieci handlowych Biedronka i Dino oraz firm przewozowych obsługujących tych przedsiębiorców. Jeśli postępowanie potwierdzi stawiane zarzuty, obydwie sieci usłuszą zarzuty uczestnictwa w zmowie rynkowej. Co to oznacza?

Biedronka i Dino w zmowie?

Podejrzenia Urzędu wzbudziły działania przedsiębiorstw świadczących usługi transportowe dla sieci Biedronka oraz Dino. Jak podaje UOKiK, te mogły zawrzeć pomiędzy sobą porozumienie, w myśl którego nie konkurowali ze sobą o pracowników. Co to oznacza? 

"W efekcie ewentualnego porozumienia firmy transportowe mogły nie zatrudniać u siebie kierowców pracujących u innych uczestników podejrzewanej zmowy. Z kolei właściciele dyskontów mogli narzucać i egzekwować stosowanie się przez przewoźników do ustalonych zasad" – wyjaśnia UOKiK. 

BĄDŹ NA BIEŻĄCO Z INFORMACJAMI Z RYNKU:

Obserwuj nas w Google News

W sytuacji takiej kierowca, który odszedł z pracy bez porozumienia z pracodawcą, nie mógłby podjąć zatrudnienia u innego przewoźnika obsługującego dane centrum dystrybucyjne.

Ofiarami tego rodzaju zmów są przede wszystkim pracownicy. Jak wyjaśnia UOKiK, porozumienia o niekonkurowaniu o pracowników, czyli tzw. no-poaching agreements, oddziałowują na wysokość oferowanych pracownikom wynagrodzeń. "Mogą prowadzić do tego, że pensje pracowników są niższe lub nie rosną w takim stopniu, jak w sytuacji, gdyby takiej zmowy nie było" – zaznacza Urząd.

Kto usłyszy zarzuty?

Postępowanie wyjaśniające prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnym przedsiębiorcom. Jeśli zebrany materiał potwierdzi podejrzenia, wówczas Prezes Urzędu rozpocznie postępowanie antymonopolowe i postawi zarzuty konkretnym podmiotom.

Za udział w porozumieniu ograniczającym konkurencję grozi kara finansowa w wysokości do 10 proc. obrotu przedsiębiorcy. Menedżerom odpowiedzialnym za zawarcie zmowy grozi z kolei kara pieniężna w wysokości do 2 mln zł.


foto: mat. redakcji

Reklama