Spadająca inflacja to za mało by ceny malały. Antidotum? Cięcia kosztów

Spadająca inflacja to za mało by ceny malały. Antidotum? Cięcia kosztów

Inflacja maleje? To jeszcze nie oznacza, że nasze portfele odetchną. Na razie niewiele na to wskazuje, bo część sklepów ma nadal problemy strukturalne. Za dużo wydają pieniędzy na magazyny i logistykę, a koszty stałe podwyższa nadal niepewna sytuacja na rynkach paliw i energii. 

Główny Urząd Statystyczny opublikował ostateczne dane o inflacji za lipiec. Potwierdziły się pierwsze liczby i choć inflacja nadal jest dwucyfrowa, to wzrost cen nieznacznie zmniejszył się. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu 2023 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 10,8% (przy wzroście cen usług – o 11,3% i towarów – o 10,6%). Jedyny plus? Lekka obniżka cen – licząc miesiąc do miesiąca – towarów. W porównaniu z czerwcem spadek wyniósł 0,6%. Skąd się to wzięło? Głównie ze względu na to, że mniej musimy płacić za warzywa i owoce. Sezon w Polsce w pełni i za najpopularniejsze produkty na targowiskach rzeczywiście wydajemy nieco mniej. 

Szczegółowe dane? Sprawdźmy komunikat GUS 

W lipcu br. w porównaniu z poprzednim miesiącem największy wpływ na wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem miały niższe ceny w zakresie żywności (o 1,3%) oraz odzieży i obuwia (o 3,1%), które obniżyły ten wskaźnik odpowiednio o 0,34 p. proc. i 0,13 p. proc. Wyższe ceny w zakresie rekreacji i kultury (o 1,6%), mieszkania (o 0,2%) oraz restauracji i hoteli (o 0,7%) podwyższyły wskaźnik odpowiednio o 0,10 p. proc., 0,05 p. proc. i 0,04 p. proc. 

Jednak dane liczone rok do roku nadal są fatalne dla naszych kieszeni. W porównaniu z miesiącem analogicznym poprzedniego roku wyższe ceny w zakresie żywności (o 15,6%), mieszkania (o 13,1%) oraz rekreacji i kultury (o 12,1%) podniosły wskaźnik odpowiednio o 3,79 p. proc., 3,26 p. proc. i 0,75 p. proc. Niższe ceny w zakresie transportu (o 8,5%) obniżyły ten wskaźnik o 0,90 p. proc.

Może być taniej, ale sklepy muszą ze sobą współpracować

Jak zatem patrzeć na te dane całościowo? Czy pierwsze, niewielkie symptomy spadków liczone względem poprzedniego miesiąca, mogą być nadzieją dla konsumentów na spokojną jesień? To wtedy zaczyna się sezon szkolny i zaraz potem świąteczny, w którym wydajemy najwięcej. Trudno być tutaj zdecydowanym optymistą. 

Na ceny składają się pewne stałe koszty. Produkcja, marketing czy logistyka. Tylko te dwie ostatnie kategorie mogą pochłaniać nawet 40% wydatków w relacji do przychodów w biznesach typu e-commerce. W rozdrobnionym polskim handlu internetowym to największy problem i zarazem pole do największej optymalizacji. Bez próby łączenia mniejszych biznesów polskie sklepy internetowe nie mogą być konkurencyjne względem gigantów, a przez to nie mogą proponować polskim konsumentom niższych cen. Po prostu nie udźwigną presji związanej z kosztami energii czy wymogami związanymi z kwestiami środowiskowymi bez przerzucania tego w jakiejś formie na klientów.

Wojciech Kyciak, prezes zarządu eCommerce Factory S.A.

Dane GUS pokazują, że prostego rozwiązania nie ma. Co prawda ceny paliw rok do roku spadły o 15,5%, to jednak inne nośniki energii urosły aż 16,8%. Jednocześnie porównując lipiec z czerwcem, widzimy stabilizację cen energii, ale paliwa zdrożały o 0,4%. 

Większość małych biznesów musi tę niestabilną sytuację na rynku paliw i energii gdzieś ukryć. Najczęściej robi to podwyższając ceny dostaw. Widzieliśmy to w ostatnim czasie na polskim rynku, choćby przy zmianie zasad popularnego programu Allegro Smart. Jednak taki gigant jak Allegro może pozwolić sobie na nieznaczne podwyżki, które klient przełknie, bo wygodnie jest mu kupować wiele produktów w jednym miejscu. Mniejszy gracz nie ma takiego atutu. Również negocjacyjnego z firmami logistycznymi, więc albo podniesie ceny jeszcze bardziej, albo poszuka optymalizacji poprzez łączenie niektórych działań np. kwestii magazynowej czy logistyki.

Wojciech Kyciak z eCommerce Factory

Nie wydajesz na logistykę, dajesz lepszą cenę i podbijasz internet

Skąd zatem czerpać nadzieję na lepsze czasy? Podczas gdy inflacja, zwłaszcza cen towarów, lekko spada, wielu konsumentów dopiero teraz zaczyna wykorzystywać wyższe płace wynegocjowane w ostatnich miesiącach. Wcześniej w okresie zimowym nie mogli sobie na to pozwolić, gdyż nadwyżki w pełni przeznaczali na drastyczny wzrost cen energii.

Te się ustabilizowały, więc oznacza to, że w najbliższych miesiącach wielu konsumentów powinno cieszyć się wzrostem realnej siły nabywczej. Widać to w danych Eurostatu w odniesieniu do gospodarki niemieckiej, ale też i w innych krajach Europy. W strefie euro sprzedaż detaliczna wróciła do poziomu sprzed pandemii Covid-19. Polscy konsumenci nadal są jednak wrażliwi na zmiany cenowe. Według GUS sprzedaż detaliczna w czerwcu 2023 r. była niższa niż przed rokiem o 4,7%. W porównaniu z majem 2023 roku zanotowano wzrost sprzedaży detalicznej o 0,9%.

Dla konsumentów nadal jest to trudny czas, i raczej ograniczają zakup dóbr ponad normę. Poszukiwanie okazji, szukanie promocji, czyli przeczesywanie internetu byle kupić nieco taniej, to już nasz niemal sport narodowy. Warto podjąć ten wysiłek, bo ten sam produkt można kupić nawet kilkanaście procent taniej. To też wyzwanie dla sklepów, które powinny na bieżąco sprawdzać, czy na oferują towary w konkurencyjnych cenach. Nie każdy sklep może sobie pozwolić jednak na walkę cenową, bo strukturalnie jest przestarzały.

Tomasz Niedźwiecki, twórca i prezes platformy TakeDrop.pl

W dobrze zorganizowanym e-sklepie działającym w modelu dropshippingowym nie ma  takich obciążeń jak koszt wynajęcia niepotrzebnej powierzchni magazynowej czy poświęcanie czasu na kompletowanie i wysyłanie zamówień. Towar znajduje się we współpracującej hurtowni. Sprzedający dokonuje transakcji, przyjmuje pieniądze, ale skompletowaniem zamówienia i jego wysłaniem zajmuje się hurtownia.

To nie są sklepy, w których właściciel pakuje paczki i przyjeżdża po nie kurier umawiany w mozolnym procesie. Globalnie, profesjonalny e-handel przechodzi na dropshipping, bo oszczędzając na magazynach i logistyce można zaproponować lepszą cenę. Do tego właściciel sklepu nie musi poświęcać na tę materię aż tyle czasu, więc może stać się ambasadorem swojego sklepu. To coraz łatwiejsze w dobie mediów społecznościowych, gdzie bardzo łatwo dać swojemu produktowi “pięć minut”, dzięki którym stanie się viralem i zwiększy sprzedaż naszego sklepu

Tomasz Niedźwiecki z TakeDrop.pl

źródło: inf. prasowa
fot.: AdobeStock

Reklama