Nawet o kilkadziesiąt procent więcej musimy płacić za warzywa. Inflacja spada, ale ceny nadal są wysokie. Większość kategorii z dwucyfrowymi wzrostami.
Czerwcowe odczyty inflacji podane przez GUS tylko pozornie uspokoiły rynek. Spadek inflacji nie wyhamował bowiem wzrostu cen wielu kategorii spożywczych i chemicznych.
Warzywa drogie jak nigdy
Jak wynika z comiesięcznego raportu „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”, autorstwa UCE RESEARCH i Uczelni WSB Merito, w czerwcu zakupy w sklepach były droższe średnio o ponad 18% rdr. Największy wzrost dotyczy kategorii warzyw – musieliśmy zapłacić za nie o 38% więcej. Największe wzrosty dotyczą cebuli i marchwi.
Dalej w rankingu najwyższych podwyżek plasuje się chemia gospodarcza – wzrost o 35% i karma dla zwierząt – ceny skoczyły w tym przypadku o blisko 27%.
Patrząc na cały segment artykułów spożywczych i napojów bezalkoholowych wzrost cen wyniósł 17%. Zatem które kategorie potaniały? O 8% spadły ceny artykułów tłuszczowych. Ale przypomnijmy, że w ich przypadku mieliśmy do czynienia z kolosalnymi podwyżkami już od 2021 roku.
Czy widać światełko w tunelu?
Spadek dynamiki jest zauważalny, ale czy oznacza to spadek cen? Eksperci prognozują, że ogólny trend zmniejszania intensywności wzrostu cen będzie widoczny. Ale nie jest to równoznaczne z powrotem do dawnych cen. Będą tylko wolniej rosły.
Ceny nadal rosną, ale tempo ich wzrostu jest nieco mniejsze niż w poprzednich miesiącach. Zjawisko takie określane jest jako dezinflacja. Do spadku cen w sklepach potrzebna byłaby jednak deflacja, ale o niej nikt dzisiaj nawet nie marzy. Powrót do cen z poziomu przedpandemicznego jest nierealny. Myśli się tylko o zahamowaniu galopującej inflacji i osiągnięciu celu inflacyjnego na poziomie 2,5 proc. z dopuszczalnym wahaniem w przedziale 1 pkt. procentowego na plusie lub minusie.
Ekspert dodaje, że gdyby w przestrzeni gospodarczej nie pojawiły się niespodziewane ruchy, to tendencja spadkowa inflacji mogłaby się utrzymać. Zagrożeniem dla poziomu cen mogą być jednak planowane programy socjalne, m.in. 800+ i Pierwsze Mieszkanie. Zwiększają one bowiem popyt wpływający na wzrost cen.
Spadek dynamiki cen towarów i usług nie jest równoznaczny ze zmniejszeniem ich. Po prostu świadczy o tym, że produkty wolniej drożeją. W interpretacji ekonomicznej wzrost cen, czyli inflacja, rozpatrywana z perspektywy gospodarstwa domowego, oznacza obniżenie siły nabywczej pieniądza. Zatem przy niezmienionym dochodzie konsument jest w stanie kupić mniej towarów lub usług. Dlatego podczas zakupów wciąż odczuwamy wysokie ceny.
fot.: materiały własne redakcji
źródło: MondayNews