Światowy kryzys spowodował całkowitą deregulację rynku mleka, a także całego sektora rolno-spożywczego. Wskutek podwyżek cen, których klient zaczął nie wytrzymywać, spadła sprzedaż. Doprowadziło to do zapaści wielu firm i konieczności radykalnych obniżek cen surowca u rolników – mówi Wiesław Żebrowski, prezes Ciechanowskiej Spółdzielni Mleczarskiej w rozmowie z portalem wiadomoscispozywcze.pl.
Jaki jest obecny stan rynku mleczarskiego? Które podmioty znajdują się w najtrudniejszej sytuacji? Czy możemy spodziewać się przyspieszenia tempa konsolidacji w sektorze? Na te pytania i wiele więcej odpowiada nam Wiesław Żebrowski, prezes Ciechanowskiej Spółdzielni Mleczarskiej.
Anna Pańczyk, redaktor prowadząca, wiadomoscispozywcze.pl: Branża mleczarska mierzy się obecnie z dużym kryzysem. Zarówno producenci, jak i przetwórcy mleka stawiają czoła rosnącym kosztom, które przekładają się na spadek opłacalności produkcji. Jak to wygląda z Pana perspektywy? Jak ocenia Pan sytuację w branży mleczarskiej?
Wiesław Żebrowski, prezes Ciechanowskiej Spółdzielni Mleczarskiej: Wojna, a także światowy kryzys spowodowany szeregiem czynników z nią związanych spowodował całkowitą deregulację rynku mleka i nie tylko, bo można mówić o całej branży rolno-spożywczej. Do tego nałożyły się problemy krajowe z rosnącymi kosztami produkcji zarówno u rolników, przetwórców, jak i w handlu.
Początkowo ceny produktów rolnych rosły w niekontrolowanych przedziałach, ponieważ robiono na świecie zapasy bojąc się skutków wojny na Ukrainie – zablokowania portów i niższej sprzedaży z Rosji. Sytuacja ta zadziałała nawet na nasze spółki skarbu państwa, które podwyższały ceny energii, paliw, gazu, nawozów dla rolników. Do tego doszły nowe podatki np.: zdrowotny, opłaty, najniższa krajowa. To wszystko spowodowało podwyżki cen produktów, których klient zaczął nie wytrzymywać. W rezultacie sprzedaż spadła w UE o 30%, w Polsce o 14%, a w Chinach o 8%. Przełożyło się to na spadek cen produktów u przedsiębiorców, które często zostawały na półkach sklepowych w tych samych cenach.
Doprowadziło to do zapaści wielu firm i konieczności radykalnych obniżek cen surowca u rolników, którzy zostali w ciężkiej sytuacji finansowej spotęgowanej napływem niekontrolowanego importu zbóż, rzepaku itp. z Ukrainy. Przedsiębiorcy natomiast zostali zalani serami czy masłem z UE, a także z Ukrainy np. masłem. Kryzys pogłębiły niskie kursy walut zarówno euro, jak i dolara. Eksport stał się mniej opłacalny – w magazynach zalega duża część serów, proszku mlecznego i serwatki. Sytuacja ta szybko się nie zmieni – najprędzej pod koniec roku, jeżeli nie wydarzy się coś nowego na świecie. Gospodarka niestety wolno reaguje na wszelkie odnowy po różnych tąpnięciach.
W przypadku których produktów mlecznych koszty produkcji zwiększyły się najbardziej?
Tak jak wspomniałem, koszty produkcji proszku, sera, a także innych produktów podrożały podobnie – część z nich ze względu na wyższe koszty energii, a część na koszty pracownicze i opakowań, które są różne odnośnie pojedynczego produktu. Uważam, że te rozbieżności są niewielkie porównując całość np. mleka spożywczego, które wydawałoby się mało energochłonne i pracowite, a jest dołowane przez transport i opakowania.
Które podmioty znajdują się w najtrudniejszej sytuacji?
Obecnie nie ma chyba zakładów, które mogłyby pochwalić się dobrym wynikiem. Lepiej ma się galanteria, ale także pokrycie kosztów jest trudne, czego przykładem są obniżki cen mleka od rolników w zakładach produkujących galanterię.
Dodatkowym problemem są sieci handlowe, które nie obniżają cen na półkach, a naciskają na obniżki cen producentów. Tłumacząc to obniżką cen surowca i mleka przerzutowego trudno mówić o granicy, której konsument nie zaakceptuje, ponieważ koszty utrzymania ciągle rosną ze względu na inflację.
Dzisiaj najtrudniejszą sytuację mają serownie. Sam prawie zatrzymałem produkcję sera, ale są to nieznaczące ilości na całym rynku. Sprowadzane sery Niemieckie, Holenderskie po 15-16 zł za kilogram spowodowały kompletny zastój w produkcji naszych serów i rozregulowały kompletnie rynek. Dodatkowo duży zastój na giełdach światowych spowodował spadek popytu ze strony Chin oraz Bliskiego Wschodu i Afryki, co doprowadziło do obniżenia cen mleka w proszku o 50%.
Czy Pana zdaniem obecne wyzwania na rynku przyspieszą tempo konsolidacji w sektorze?
To wszystko spowoduje upadek lub łączenie się firm – co już zresztą się dzieje. Na ile to pomoże branży okaże się w czasie. Na pewno wypadnie część gospodarstw mlecznych, ponieważ ze względu na cenę mleka podejmą szybszą decyzję o likwidacji lub zaprzestaniu produkcji, która była odłożona w czasie chociażby na wiek lub brak następcy.
Czy według Pana wiedzy podobne problemy mają producenci z innych krajów UE? Czy dotyczy to tylko polskiego rynku?
Taka sytuacja panuje nie tylko u nas, ale w całej UE i prędko się nie zmieni, ponieważ jest zależna od wielu czynników niezależnych tylko od mleczarstwa. Można oczekiwać zmian ze względu na zmniejszenie się ilości mleka. Reszta jest poza branżą, bo nie mamy wpływu na ceny mediów, podatków, kursu walut itp.
Dziękuję za rozmowę.
Foto: StockAdobe(romankrykh)