Już nie ceny, ale w ogóle dostępność energii budzi spore obawy w branży spożywczej. Wprowadzenie ograniczeń w poborze energii czy gazu mogłoby narazić przedsiębiorców na olbrzymie straty, a wiele biznesów wręcz zrójnować. Jedną z branż, która apeluje do rządzących o wyłączenie z planów ograniczenia poboru energii jest sektor młynarski.
Zagrożona ciągłość produkcji
"Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że współczesny młyn to nie wiatrak , którego skrzydła napędza siła wiatru. Obecnie produkcja odbywa się przy wykorzystaniu najnowocześniejszych technologii i na każdym etapie niezbędne jest energia czyli prąd" – mówi Krzysztof Gwiazda, prezes zarządu Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego. Jak zaznacza, ograniczenia w dostawach to jedno z największych wyzwań dla branży w nadchodzącym okresie jesienno-zimowym.
Współczesne młyny wyposażone są w pełny park maszynowy. Linie technologiczne działają przez całą dobą, a każdy etap produkcji przebiega po kolei. W zasadzie nie ma możliwości wyłączenia któregoś z tych urządzeń, bowiem są integralną częścią całości ciągłego procesu produkcyjnego.
Mąka nie dotrze do sklepów? Co z chlebem w okresie jesienno-zimowym?
Jak zaznacza Krzysztof Gwizda, jakiekolwiek zakłócenia w dostawach mąki odbiją się na produkcji pieczywa. "Młyny nie będą w stanie wykonywać zobowiązań dostaw mąki do piekarni, zakładów produkcyjnych czy ciastkarni" – zaznacza.
Problemem jest także przygotowanie się do takiego kryzysu. Jak wyjaśnia prezes PZ PPZM, powierzchnie magazynowe umożliwiają zgromadzenie zapasów w ilościach mogących zabezpieczyć dostawy zaledwie na kilka dni. Większych możliwości magazynowania mąki nie mają też piekarze ani cukiernicy. Co więcej, młyny pracują po 6-7 dni w tygodniu, a więc możliwość nadrobienia produkcji spowodowanej przerwami jest bardzo ograniczone.
Foto: StockAdobe(Maite)