Turystyka nad Odrą umarła. Katastrofa ekologiczna zrujnowała lokalny biznes

Turystyka nad Odrą umarła. Katastrofa ekologiczna zrujnowała lokalny biznes

"Klienci zniknęli, a straty liczone są w dziesiątkach tysięcy złotych" – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie komentując sytuację przedsiębiorców działających nad Odrą i w jej okolicach. Najpoważniejsza sytuacja występuje wśród firm zajmujących się sportem i rekreacją oraz punktach gastronomicznych.

Katastrofa ekologiczna to już setki ton śniętych ryb oraz zagrożenie dla zdrowia i życia innych stworzeń. Poza tym to jednak także tragedia przedsiębiorców, których działalność skupiała się w obszarach nadodrzańskich. Klienci z dnia na dzień odwołują swoje rezerwacje oraz zupełnie rezygnują z zamawiania ryb. Północna Izba Gospodarcza apeluje o natychmiastowego uruchomienie programu wsparcia dla przedsiębiorców dotkniętych stratami wynikającymi z tego tytułu.

"Dla nas już skończył się sezon turystyczny"

Najpoważniejsza sytuacja jest w firmach zajmujących się sportem i rekreacją. Mowa np. o wypożyczalniach kajaków i sprzętu sportowego czy miejscach oferujących wypoczynek nad wodą. Północna Izba Gospodarcza otrzymuje także skargi z sektora gastronomii – od smażalni ryb czy ośrodków agroturystycznych.

Oczekujemy szybkiej ścieżki wsparcia dla przedsiębiorców, którzy musieli zawiesić działalność lub którzy w wyniku katastrofy na Odrze utracili klientów. Oni mówią wprost: dla nas już skończył się sezon turystyczny. Półtorej miesiąca strat z czterech miesięcy całkowitego funkcjonowania.

Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej

Klienci po prostu pouciekali...

Katastrofa ekologiczna na Odrze niemal z dnia na dzień odcięła dużą grupę przedsiębiorców od możliwości zarabiania pieniędzy. Mowa o firmach, które zwykle działają sezonowo i w ciągu wiosny i lata muszą zarobić na utrzymanie w sezonach, gdy działanie jest niemożliwe. Katastrofa ekologiczna to gigantyczne straty i niemal całkowita blokada funkcjonowania.

Od ubiegłego tygodnia odbieramy dramatyczne telefony od zdesperowanych przedsiębiorców. Mówią o tym, że ogłoszony "zakaz korzystania z Odry" sprawił, że klienci po prostu pouciekali. Odwoływane są rezerwacje w ośrodkach agroturystycznych, nie ma klientów na wypożyczanie kajaków czy żaglówek, nie ma chętnych do wypoczywania w ośrodkach nad wodą skoro nie można korzystać z wody. Skarg jest mnóstwo. Wiele osób nie rozumie także czy zakaz korzystania oznacza również np. żeglowanie.

Hanna Mojsiuk

W związku z dramatycznymi doniesieniami, Północna Izba Gospodarcza wystosowała pilny apel o natychmiastowe uruchomienie programu wsparcia dla przedsiębiorców dotkniętych stratami wynikającymi z katastrofy ekologicznej. "Blokada działalności powinna wiązać się z prawem do rekompensaty lub zwolnienia z opłat czynszowych czy podatkowych" – zaznacza Hanna Mojsiuk.

Nasz apel skierowany jest do władz centralnych, by utworzyć taki fundusz, ale i do władz lokalnych i samorządowych, by okazały wsparcie przedsiębiorcom.

Hanna Mojsiuk

Turystyka nad Odrą umarła

Sytuacja przedsiębiorców działających nad rzeką jest dramatyczna. Jak donosi Izba, mowa o firmach zajmujących się wypożyczaniem sprzętu sportowego, ale i o przedsiębiorcach, którzy zajmują się nad Odrą gastronomią czy udzielaniem noclegów. Ludzie po prostu się wystraszyli i masowo uciekają od wypoczynku nad rzeką.

Turystyka w Szczecinie umarła. Zapewniamy wypoczynek nad wodą, nasze życie toczy się nad Odrą. Turystyka w połowie sezonu nie żyje i na pewno w sierpniu czy we wrześniu się nie podniesie, chociaż w samym mieście jeszcze nie widać oznak katastrofy. Odpływ klientów odkąd ogłoszono zamknięcie Odry jest 100%. Nie ma żadnego klienta.

Ryszard Fertała, właściciel firmy Szczecin Toys Garden Dziewoklicz

Swietłana Szalwa ze smażalni Wiking w Trzebieży przyznaje natomiast, że ludzie nie chcą kupować już ryb. Jak dodaje, ceny ryb będą jeszcze bardziej rosnąć.

Jest to już wszystko odczuwalne. Ludzie nie chcą kupować ryb. W sobotę na rybę czekało się u mnie godzinę, a dzisiaj smażę na bieżąco. Będziemy się zastanawiać, co zrobić, czy będziemy podejmować działanie. Obawiamy się, że ceny ryb będą jeszcze bardziej rosnąć.

Swietłana Szalwa ze smażalni Wiking w Trzebieży

Foto: StockAdobe(Mat Hayward)

Reklama